W piątek 31 marca mieszkańcy Pragi Północ zorganizowali protest przeciwko planom zabudowy parkingu przy najbłiższym bloku w Warszawie. Zlokalizowany wzdłuż ul. Kijowskiej, naprzeciwko Dworca Wschodniego , "jamnik" ma 430 mieszkań, 132 garaże i 508 metrów długości.
Pojemność parkingu społecznego przy ul. Korsaka to ok. 200 samochodów. Według nieoficjalnych planów w tym miejscu miasto chce wybudować dom komunalny. Działacze z Porozumienia dla Pragi, którzy domagają się większej liczby mieszkań, zwalczają patoparkowanie i nadmiar samochodów, teraz bronią miejsc postojowych.
200 nowych mieszkańców to 200 następnych samochodów. A co tu analizować? Nie ma na co wydawać pieniędzy? Wystarczy policzyć, ile jest samochodów. Nie chcemy tu żadnych bloków!
- protestowało prawie 300 mieszkańców, którzy odpowiedzialność za plany zabudowy parkingu przypisują wiceburmistrzowi dzielnicy Dariuszowi Kacprzakowi. Samorządowiec wywodzi się z lokalnego komitetu Kocham Pragę, ale niedawno stał się koalicjantem PiS.
Biuro polityki lokalowej w ratuszu wskazało nam tę działkę pod zabudowę
- odpowiadał na zarzuty wiceburmistrz. Protestujący zagrozili mu, że przywiozą do urzędu taczki, na których go wywiozą i będą palić opony.
Portal Dla Pragi cytuje przedstawiciela stowarzyszenia, Krzysztofa Michalskiego, który mówił w piątek, że "co do zasady trzeba rozwijać budownictwo komunalne, ale w pierwszej kolejności powinny być remontowane historyczne kamienice, które od lat stoją puste, bez lokatorów, a także należy wpierw zabudowywać wolne miejskie działki w pierzejach ulic".
Dogęszczanie zabudowy na osiedlach z lat 70., jeśli miałoby już dojść do skutku, to dopiero po remontach miejskich kamienic i zabudowie wolnych działek
- podkreślił społecznik.