Demonstracja przedsiębiorców rozpoczęła się po godzinie 16. Chcąc ominąć zakaz zgromadzeń, zebrani zamierzali protestować w samochodach, zaczęli krążyć wokół ronda Dmowskiego, przez co zakorkowały się Aleje Jerozolimskie i ul. Marszałkowska.
Współorganizatorem protestu jest Paweł Tanajno, kandydat na prezydenta zapowiadał strajk podczas środowej debaty TVP. Dziennikarz TVN Warszawa zarejestrował kamerą, jak jedna z lawet próbowała odholować auto Tanajny.
Po samochodowym proteście przedsiębiorcy pieszo ruszyli przed Sejm, a następnie kancelarię premiera. - To my pracujemy na dobrobyt, ale dobrobyt nasz, a nie tych nierobów z Wiejskiej i Mateusza - krzyczał jeden z protestujących. Jak widać na nagraniach zamieszczonych w mediach społecznościowych, przed siedzibą KPRM atmosfera już była bardzo napięta i doszło do przepychanek z policją. Strajkujący krzyczeli do mundurowych: "milicja", "bandyci".
- Wy też żyjecie za nasze pieniądze, za nasze pieniądze tu jesteście - powiedział uczestnik strajku.
- Zrobimy normalną gospodarkę, dostaniecie za tę służbę 6-7 tysięcy - krzyknął kolejny.
Jak relacjonuje portal money.pl, w trakcie marszu słychać było hasła "zdejmij maskę" i "nie ma koronawirusa". Wielu spośród protestujących miało odsłonięte usta.
Relacje na żywo z demonstracji cieszyły się dużą popularnością w internetowych grupach dla fanów teorii spiskowych, którzy nie wierzą w istnienie koronawirusa i namawiają, aby nie nosić "kagańców". W demonstracji - jak można wywnioskować z komentarzy - brali udział członkowie takich grup.
- To, co zrobił rząd z nami, przedsiębiorcami, z prawem skarbowym, z tym, że skarbówka może sobie zająć uznaniowo nasze rachunki, to jest naruszanie naszej podstawowej wolności i własności - mówi na jednym z nagrań ze strajku Paweł Tanajno.
W pewnym momencie policjanci z tłumu protestujących wyciągnęli jedną osobę. Strajkujący zareagowali okrzykami: "ZOMO", "prowokacja". W końcu protestujący pozwolili się wylegitymować. Tanajno powiedział do uczestników zgromadzenia, że grupa osób jest zdeterminowana, by dalej protestować i zaapelował do popierających strajk, by przywieźli koce i kuchenki turystyczne. - Chcemy nocować, ale jest mało osób przygotowanych - powiedział.
Strajkujący przedsiębiorcy domagają się m.in. utrzymania miejsc pracy, obniżenia podatków oraz składek na ZUS, zahamowania obniżek pensji, a także odszkodowań dla przedsiębiorstw za kwarantannę. Wśród postulatów są także dymisje premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego oraz obniżenie wynagrodzeń w administracji.