Kierowca zatrzymał się na przystanku w Warszawie. Na oczach wszystkich wyrzucił szczeniaka i odjechał

Jeden ze stołecznych strażników miejskich stał się we wtorek właścicielem nowego zwierzęcia. Historia psa Słoika, choć nie zapowiadała się dobrze, skończyła się szczęśliwie.
Zobacz wideo

We wtorek przed południem na jednym z przystanków przy ul. Młynarskiej zatrzymał się samochód. Na chwilę wychylił się z niego mężczyzna, żeby coś wyrzucić. Chwilę potem zamknął drzwi i odjechał. 

Wyrzucił psa z samochodu i odjechał. Słoik ma już nowy dom 

Pasażerowie, którzy stali na przystanku, byli w szoku, gdy zorientowali się, że tym, co kierowca wyrzucił z auta, był mały piesek. Szczeniak błąkał się zdezorientowany w okolicy przystanku. Na szczęście kilka minut później przechodziła tamtędy strażniczka miejska, która szła akurat do pracy - tuż przy przystanku na Marynarskiej znajduje się siedziba straży miejskiej w Warszawie. 

Spytała przechodniów, czyj to pies, a gdy dowiedziała się, jaka jest jego historia, zabrała go ze sobą do pracy. Wieść o porzuconym szczeniaczku szybko rozeszła się po siedzibie przy Marynarskiej. Jeden ze strażników postanowił pomóc pieskowi i dać mu nowy dom. Od teraz Słoik - bo tak nazwano pieska - będzie wiódł szczęśliwe życie razem z suczką Figą i kotem Piorunem.

Porzucenie psa to przestępstwo i jedna z form znęcania się nad zwierzętami, za którą zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt grozi nawet do 3 lat więzienia. Straży miejskiej nie udało się jednak na razie ustalić danych kierowcy, który porzucił psa na przystanku.

- Niestety w chwili zdarzenia żaden z przechodniów nie zrobił zdjęcia samochodu, więc nie wiemy, kto porzucił psa - informuje referat prasowy straży miejskiej w rozmowie z Metrowarszawa.pl.

Funkcjonariusze podkreślają, że jeśli właściciel szczeniaka nie mógł się nim zaopiekować, powinien zadbać o jego bezpieczeństwo i w najgorszym wypadku oddać go pod opiekę schroniska, a nie porzucać na ulicy. 

Więcej o: