Temat ulicy Lecha Kaczyńskiego pojawił się na czwartkowych obradach rady miasta. - Chciałem złożyć jednoznaczną deklarację, dopóki w Polsce rządzi Prawo i Sprawiedliwość, ja uważam, że nazywanie ulicy w Warszawie imieniem Lecha Kaczyńskiego byłoby skrajnie upolitycznione. Jestem przeciw i apeluję do pana prezydenta Rafała Trzaskowskiego o to, żeby dopóki w Polsce rządzi Prawo i Sprawiedliwość, nie występował z takim wnioskiem - powiedział cytowany przez Polsat News Jarosław Szostakowski, szef warszawskiego klubu KO.
Jak relacjonuje "Gazeta Wyborcza", dyskusja na temat ulicy rozgorzała po tym, jak radny PiS Piotr Mazurek zapytał, kiedy w stolicy pojawi się taka ulica.
"Na koniec dzisiejszej sesji Rady Miasta Warszawy padły słowa wskazujące na to, że w stolicy, wbrew zapewnieniom Prezydenta Rafała Trzaskowskiego, nie będzie ulicy im. Lecha Kaczyńskiego" - napisała na Twitterze Monika Jaruzelska, stołeczna radna.
Dyskusja na czwartkowym posiedzeniu jest szeroko komentowana m.in. przez polityków związanych z Prawem i Sprawiedliwością.
"Platforma Obywatelska w Radzie Warszawy nie rekomenduje ulicy im. Lecha Kaczyńskiego. Liczę, że Rafał Trzaskowski chociaż raz zachowa się honorowo" - napisała Olga Semeniuk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii.
"Politycy KO wygadali się na radzie w sprawie swoich prawdziwych planów dotyczących ulicy Lecha Kaczyńskiego, którą w stolicy obiecywał wielokrotnie Rafał Trzaskowski! Okazało się, że nie będzie jej tak długo, jak długo... w Polsce będzie rządzić Prawo i Sprawiedliwość" - skwitował Piotr Mazurek, pełnomocnik rządu ds. polityki młodzieżowej.
Kontrowersje na prawicy wywołał komentarz Radosława Sikorskiego do kwestii ulicy im. Lecha Kaczyńskiego. Europoseł przyznał na Twitterze, że "Lech Kaczyński był miernym prezydentem i walnie przyczynił się do katastrofy smoleńskiej".
"Ma już Wawel i samowolkę budowlaną na Placu Piłsudskiego. Dość budowania kultu, do którego nie ma podstaw" - ocenił polityk. "Zwolenników kultu Lecha Kaczyńskiego proszę o wymienienie zasług, które go uzasadniają. Dla ułatwienia dodam, że słusznie podpisał traktat z Lizbony, popierał pojednanie z Ukrainą i przestrzegał Konstytucji w odróżnieniu od Andrzeja Dudy. Ale na pomniki to trochę mało" - stwierdził w kolejnym wpisie.
Rafał Trzaskowski już podczas kampanii prezydenckiej mówił, że wyjdzie z inicjatywą nadania jednej z ulic imienia tragicznie zmarłego prezydenta. Swoją deklarację powtórzył w listopadzie. W grudniu jednak stwierdził, że wniosku w tej sprawie nie złożył, bo radni KO są przeciwni. - Rozmawiałem o tym z radnymi KO, a to radni podejmują tę decyzję, oni przekonali mnie, że to nie jest odpowiedni moment. W momencie, kiedy kobiety są pałowane na ulicach Warszawy przez PiS i podległe mu służby - radni powiedzieli, że nie są w stanie forsować takiej decyzji. Ja się z nimi zgadzam. Wniosek jest gotowy, ulica Marii i Lecha Kaczyńskich powinna być i na pewno znajdziemy taki moment, kiedy nie będą tak podgrzane emocje, kiedy nie padnie to łupem politycznym - mówił w Polsat News.