Szkoła tańca Sansa Libre z Warszawy poinformowała w niedzielę, że jedna z instruktorek Magda Glińska jest zakażona koronawirusem. Objawy u kobiety pojawiły się w czwartek 12 marca, dlatego też szkoła alarmuje, że osoby, które miały z nią kontakt przez wcześniejsze 14 dni mogą być zagrożone. Zaapelowano do nich, by obserwowały stan zdrowia i w razie czego niezwłocznie kontaktowały się z sanepidem.
W poniedziałek z kolei przekazano, że na prośbę sanepidu przesłano listy uczestników zajęć z instruktorką (od 27 lutego), a także listę pracowników i innych instruktorów.
Dziękujemy Wam za troskę i wsparcie w tym czasie. Magda czuje się dobrze. Pozostajemy z nią w stałym kontakcie
- padło w komunikacie.
Z kolei Magda Glińska nagrał kilka filmów na Facebooku, w których opisywała swoją sytuację. Mówiła, że wróciła już ze szpitala i została objęta obowiązkową, domową hospitalizacją. Tłumaczyła, że u wielu osób, w tym u niej, gorączka tylko raz doszła do 38 stopni, a tak miała tylko stan podgorączkowy, suchy kaszel i bóle stawów oraz duszności.
Jeśli macie takie objawy i mieliście ze mną kontakt, zgłoście się do sanepidu. Uwierzcie mi, nie boję się o siebie, bo nie jestem w krytycznym stanie. Uważajcie na siebie
- mówiła w jednym z nich. Kolejny, który był najpierw transmitowany na żywo, jest z poniedziałku. Doprecyzowała, że we wtorek 10 marca ostatni raz prowadziła zajęcia na Woli.
Pojawiło się trochę głosów, że jestem nieodpowiedzialna. 6 marca nie było ani jednego potwierdzonego przypadku koronawirusa, grałam jako DJ na imprezie. Na ironię opuściłam festiwal taneczny w sobotę, bo obawiałam się koronawirusa. Nie mogłam wiedzieć, pierwszy przypadek był dopiero potwierdzony w niedzielę, 8 marca
- kontynuowała. Dodała później, że przez nią zapewne kilka osób będzie na kwarantannie. - Przepraszam, nie mogłam wiedzieć - przekonywała.