Stacja metra zamknięta, mężczyzna poskarżył się na złe samopoczucie. Przyjechała po niego karetka

Ne peronie metra stacji Kabaty mężczyzna zgłosił obsłudze, że źle się czuje. Zdecydowano o zamknięciu stacji, a mężczyznę do szpitala przewiozła karetka. - W tej chwili jesteśmy w takiej sytuacji, że dokładnie sprawdzamy każdy taki przypadek. Na wszelki wypadek zabezpieczono kontakty osób ze służb porządkowych, które zajmowały się mężczyzną - mówi portalowi Gazeta.pl Joanna Narożniak, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego.

O godz. 11.20 na stronach ZTM poinformowano, że w "związku ze zdarzeniem na stacji metra Kabaty" zamknięto tę stację, jak i dwie kolejne: Natolin i Imielin. Metro kursuje więc do stacji Stokłosy, gdzie znajdują się tory pozwalające na zawrócenie pociągu.

Jak wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl rzeczniczka warszawskiego metra Anna Bartoń, jeden z mężczyzn na stacji Kabaty poinformował pracowników metra, że źle się poczuł, a niedawno wrócił z Londynu. Na miejsce wezwano pogotowie.

Bartoń dodaje, że to efekt "uruchomienia procedur z tego typu przypadkami", ale o ewentualnych objawach nie informuje. Rzeczniczka metra opisuje, że mężczyznę zabrało pogotowie, a zarządzający metrem czekają na decyzję otwarcia stacji Kabaty.

- Potwierdzam, że służby porządkowe metra przekazały Państwowemu Powiatowemu Inspektorowi Sanitarnemu w m. st. Warszawie informację o incydencie z osobą chorą na peronie stacji metra Kabaty - mówi portalowi Gazeta.pl Joanna Narożniak, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego.

Jak doprecyzowuje Narożniak, ponieważ mężczyzna gorzej się poczuł, a powiedział, że był niedawno w Londynie, powiadomiono służby sanitarne o sytuacji. Obecnie mężczyzna jest w szpitalu.

- Służby sanitarne pozostają w kontakcie z Biurem Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w m. st. Warszawie w tej sprawie. Metro przekazało, że podjęło czynności, wezwano karetkę, mężczyznę zabrano do szpitala, a na peronie trwają działania mające na celu ponowne uruchomienie stacji. W tej chwili jesteśmy w takiej sytuacji, że dokładnie sprawdzamy każdy taki przypadek. Na wszelki wypadek zabezpieczono kontakty osób ze służb porządkowych, które zajmowały się mężczyzną - mówi Narożniak.

Więcej o: