We wtorek opisaliśmy nieudolne działanie Urzędu Pocztowego w podwarszawskim Mysiadle. Mieszkańcy skarżyli się, że na przesyłki trzeba czekać wiele tygodni. Dziennikarze zrobili prowokację - wysłali list z GPS-em. Doszedł do Mysiadła na drugi dzień, ale potem spędził pół miesiąca na półce na poczcie.
Podobny test zrobił nasz czytelnik. Pan Łukasz pisze, że też to zauważył i jakiś czas temu wysłał sam do siebie list.
Dostałem go po trzech miesiącach. Parodia
- dodaje.
Problem z działaniem Poczty Polskiej jest jednak nie tylko w Mysiadle. Nasi czytelnicy piszą, że takie historie zdarzają się w całej Polsce. Opowiadają, że przez to, że poczta jest wolna, mieli wiele problemów.
Mnie nie doręczono przesyłki sądowej. Po złożeniu skargi otrzymałam informację, że listonosz powiedział, że awizo zostawił. A nie zostawił, i co Pani zrobi? Bareja pełną gębą, tylko raczej straszno niż śmieszno, bo raczej trudno walczyć o przywrócenie terminu sądowego.
Przesyłka adresowana na mnie została odebrana, bez okazania awizo przez matkę człowieka o nazwisku podobnym do mojego.
Na list czekałam równe cztery tygodnie. Leżał na poczcie, bo listonoszka odeszła na emeryturę i nie zatrudniono nowej osoby, a zastępstwa nie było.
List od jednego z operatorów sieci komórkowych, na który miałam odpowiedzieć do 07.12.2018 otrzymałam 04.01.2019. Jedyne 27 dni opóźnienia
- opowiadają swoje historie nasi czytelnicy.
Ile razy jestem na poczcie słyszę, jak ludzie się skarżą, że rachunki nie docierają na czas i muszą płacić odsetki. Rada "pani z okienka" - proszę napisać skargę z żądaniem zadośćuczynienia
- pisze pani Renata.
Taką reklamację niedawno napisała pani Agnieszka. Skarżyła się na to, że przez pocztę przepadł jej udział w konkursie. Po wielu tygodniach dostała odszkodowanie - 50 groszy. " Pocztą Polską można nadać co najwyżej pocztówkę" - dodaje zrezygnowana.
Wśród ponad 100 komentarzy udało nam się znaleźć tylko jeden pozytywny. Tylko jedna pani Maria chwili swojego listonosza. "My mamy super pana Tomka - dokładny uczciwy i nie zostawia awizo w skrzynce, gdy ktoś jest w domu" - pisze.
Wiele osób zwraca uwagę na to, że Poczta Polska zapomina o swojej najważniejszej funkcji - dostarczaniu listów. Piszą, że teraz bardziej przypominają sklepiki wielobranżowe.
Kto by się listami przejmował? Ważne, że na poczcie można kupić pościel patriotyczną, książkę z przepisami siostry Bernadetty i świecąco-gwiżdżące samochodziki
- pisze pan Marcin.
Mój dzielnicowy urząd ma trzy okienka. O każdej porze siedzi tam jedna pani, a tłum napiera. Nadanie listu poleconego to 40-60 min. Każdemu klientowi poleca się soczek, grę, książkę, batonik, kalendarz, a czas płynie. Urząd wygląda teraz jak wiejski sklepik - mydło i powidło
- dodaje pani Izolda.
Wiele osób jest oburzone tym, że w dzisiejszych czasach osoby korzystające z usług poczty nadal mają problemy. "Pracownicy mają pomoc komputerowych, nikt nie sortuje listów ręcznie, a i tak jest problem" - piszą. Część zauważa jednak, że problemem może być to, że Poczta Polska nie dba o swoich pracowników.
Nie trzeba daleko szukać. Wystarczy spojrzeć na listonosza i to, jakie ma wyposażenie, warunki pracy. Stary, rozklekotany rower, przewieszone "ruskie", nylonowe torby... Ten wizerunek funkcjonuje już od półwiecza. Nie dbają o nich.
To jest dziwna instytucja rodem z PRL-u, gdzie czas się zatrzymał i nic się nie zmienia. Ale skoro listonosz zarabia najniższą krajową, to nie dziwię się, że ma takie podejście do pracy.
Płace niskie, pracy dużo, wymagania ludzi czasami astronomiczne - nie ma komu nosić
- komentują ludzie.
Poczta Polska w przesłanym do naszej redakcji komunikacie informuje, że zatrudnia w całym kraju ponad 80 tysięcy pracowników, którzy "codziennie doręczają tysiące listów i paczek", a same placówki wypełniają "misję usługi powszechnej".
Poczta Polska realizuje ważny interes społeczny – zapewnia dostęp do usług komunikacji, zapobiega wykluczeniu społecznemu. Poczta Polska dociera do wszystkich klientów - obywateli, przedsiębiorstw i instytucji i zapewnia im możliwość pełnej komunikacji
W latach 2016-2017 zatrudnienie w Poczcie Polskiej wzrosło o 2,5 tys. osób, a w 2018 roku o kolejnych 1300 pracowników. Wśród osób nowo zatrudnionych są głównie listonosze, pracownicy placówek pocztowych oraz sortowni
- podkreśla rzeczniczka Poczty Polskiej, Justyna Siwek.
W codziennej pracy zdarza się, że nie wszystko działa tak, jakbyśmy chcieli. Jeden błąd ludzki pociąga za sobą kolejne. Negatywne konsekwencje wpływają na ocenę całej Poczty Polskiej, także tych pracowników, którzy w sposób rzetelny wypełniają swoje obowiązki
Dokładamy starań, by świadczone przez nas usługi satysfakcjonowały naszych klientów
- dodaje.