We wtorek pisaliśmy o mieszkance Bielan, która chciała zorganizować imprezę urodzinową w swoim mieszkaniu. Wcześniej poinformowała o tym swoich sąsiadów - powiesiła ogłoszenie na klatce schodowej, w którym przeprosiła, że tego dnia będzie trochę głośniej. Mieszkańcy zareagowali - na kartce pojawiły się m.in. życzenia.
Wielu czytelników Gazeta.pl uważa, że to, co zrobiła pani Marta, to sympatyczny i potrzeby gest.
Jeden dzień w roku! Fajnie, że poinformowała i super reakcja sąsiadów. Oby takich więcej.
Szacunek dla sąsiadów! Jeśli zostali uprzedzeni, a wiadomo impreza urodzinowa jest raz w roku, to zachowanie i reakcja na to powiadomienie świadczy o ich bardzo wysokiej kulturze! Brawo!
Wielu z nich pisze także, że mają podobne, pozytywne doświadczenia z sąsiadami:
Zawsze informowałam sąsiadów i nigdy nie było problemów, wręcz przeciwnie byli zadowoleni, że szybciej wiedzą i mogą się przygotować na nieprzespaną noc. A że imprezy były fajne i muzyka dla wszystkich, więc każdy z sąsiadów mógł wysłuchać ulubionej piosenki albo przyłączyć się do imprezy. Takich sąsiadów ze świeczką szukać.
Kiedyś zrobiłem imprezę karnawałową. Wcześniej uprzedziłem sąsiadów, ale na drugi dzień poszedłem jeszcze przeprosić - tak na wszelki wypadek. I co usłyszałem? "Nie ma sprawy. Toż to zabawa nie pogrzeb"
Wśród komentarzy znalazły się i takie, które mówią o tym, ze organizowanie przyjęć w blokach mieszkalnych w ogóle nie powinno mieć miejsca. Zdaniem części czytelników świadczy to o złym wychowaniu, a na organizację imprezy dobre są restauracje i kluby.
Budynek mieszkalny służy do mieszkania. Tylko Janusze organizują hałaśliwe imprezy w blokach. Imprezę można zorganizować w miejscu do tego przeznaczonym - w lokalach. Ludzie z połowy bloku nie pójdą spać do hotelu, bo księżniczka ma osiemnastkę. Wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka - ale to dla polskiego Janusza oczywiście nie ma znaczenia.
"Uprzedzenie o imprezie nie oznacza, że można szaleć po 22. Gdzie niby mają się wynieść osoby wstające wcześnie rano do pracy, czy z mozołem próbujące uśpić małe dzieci, po to żeby pijackiej wrzaski gości "kulturalnej niby sąsiadki" co chwilę je wybudzały?"
"Organizowanie "grubych" imprez w bloku to egoizm. Sorry, ale tak jest."
Część osób pisze też, że zazdrości pani Marcie wyrozumiałych sąsiadów. Opowiadają, że ich sąsiedzi są mniej cierpliwi. W ich przypadku już kilka minut po godzinie 22 do drzwi puka wściekły sąsiad lub policja.
Ja mam sąsiadów, których nazywam "padalcami". Przeszkadza im nawet, że gotuję bigos... bo "śmierdzi" na klatce
- pisze pani Anna.
Gazeta.pl to nie tylko polityka i gospodarka, ale też tematy lokalne, poruszające problemy mniejszych społeczności, bliższe ludziom. Poświęć trzy minuty i pomóż nam lepiej zrozumieć, o czym chcesz czytać. Kliknij tutaj, żeby rozwiązać krótką ankietę.