Wielu mieszkańców bloków wystawia na swoje klatki schodowe rowery, wózki dziecięce, zabawki, buty czy stare meble. Nie wszyscy mają świadomość, że pozostawione w ten sposób rzeczy mogą odciąć drogę ewakuacji podczas pożaru. Postanowili o tym przypomnieć strażacy z jednostki rejonowej straży pożarnej w Warszawie.
Strażacy opisali pożar, do którego doszło w ostatni weekend przy ulicy Sokratesa na warszawskich Bielanach. W bloku zapłonęły rzeczy pozostawione na drodze ewakuacyjnej - zabawki, wózki i dziecięce rowerki. Pożar przedmiotów odciął drogę ucieczki mieszkańcom kilku lokali.
"Na szczęście szybkie zaalarmowanie, przyjazd na miejsce kilku zastępów straży pożarnej i błyskawiczne ugaszenie pożaru zapobiegło tragedii" - opisują strażacy w mediach społecznościowych. Jak dodają, przyczyną pożaru było prawdopodobnie zaprószenie ognia. Teraz sprawę bada policja.
Strażacy proszą mieszkańców, żeby nie zaśmiecali korytarzy i klatek schodowych w swoich blokach. "Dbajmy o nasze bezpieczeństwo" - apelują.
Apel strażaków jest udostępniany przez inne jednostki pożarnicze. W internecie pojawiają się także komentarze mieszkańców, którzy dziękują strażakom i potwierdzają, że problem składowania rzeczy na klatkach schodowych jest powszechny i trudny do wyeliminowania.
Zagracone klatki schodowe to bolączka takich miejsc zamieszkania
Niektórzy przesadzają i trzymają na klatce cały dobytek
Mój sąsiad trzyma na korytarzu cały dobytek i jeszcze pali tam papierosy
- czytamy w komentarzach.
Niektórzy mieszkańcy podnoszą, że w ich blokach wywieszone są ogłoszenia z informacją o karach, które grożą za trzymanie rzeczy na klatce schodowej zgodnie z rozporządzeniem w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków z 2010 roku. Zdaniem wielu jest to jednak "martwy przepis", a na sąsiadów tarasujących korytarze nie ma rady.