Profil "Kierowca autobusu MZA" to miejsce, w którym warszawscy pracownicy autobusów miejskich dzielą się swoimi doświadczeniami. Ostatnie z nich dotyczy nocnego kursu linii N01.
Mężczyzna podzielił się sytuacją, której był świadkiem. Na jednym z przystanków, do którego dojeżdżał autobus N01, stała kobieta. Zatrzymała pojazd, ale do niego nie wsiadła. Gdy kierowca zorientował się, że jest z nią pies, zabronił jej wejść do środka. Powodem był brak kagańca u zwierzęcia.
Z relacji świadka wynika, że kobieta była wściekła. Na kierowcę spadła wiązanka przekleństw. "Zaczęły lecieć słowa na "k" i "ch"" - relacjonuje. Mężczyzna próbował wesprzeć kierowcę, ale kobieta nie chciała się uspokoić. Na koniec niedoszła pasażerka pożegnała się z kierowcą kierując w jego stronę niewybredne przekleństwa.
"Żebyś k**** zdechł" - miała powiedzieć właścicielka psa.
Pomimo że historia wywołała sporo kontrowersji wśród właścicieli psów, które ją przeczytały, okazuje się, że kierowca miał pełne prawo odmówić przewozu psa w autobusie miejskim.
W regulaminie stołecznego Zarządu Transportu Miejskiego czytamy, że przewożenie małych zwierząt domowych w komunikacji miejskiej jest dozwolone, ale tylko wtedy, gdy nie przeszkadza ani nie zagraża innym pasażerom.
Gdy warunki te nie są spełnione, kierowca lub strażnicy miejscy mogą poprosić pasażera ze zwierzęciem o opuszczenie pojazdu.
Jeżeli prowadzący pojazd uznał, że pies przewożony jest niezgodnie z przepisami czy zagraża bezpieczeństwu innych pasażerów, miał prawo poprosić pasażerkę o opuszczenie pojazdu - tłumaczy Wiktor Paul z zespołu prasowego ZTM.