Zbierał śmieci i palił je w kuchni. Wybuchł pożar. Sąsiedzi: "W końcu by nas spalił"

Wczesnym rankiem do mieszkań lokatorów bloku na Woli dostał się gryzący dym. Okazało się, że płonie mieszkanie na 9. piętrze. Jego lokator regularnie znosił śmieci i palił je w kuchni. Teraz zatrzymała go policja.

Ogień pojawił się w środę o 5:30 w bloku przy ulicy Jaktorowskiej. Sprawę opisał "Super Express".  

Pożar na Woli. "Przez zadymienie nie mogliśmy dojść do windy"

W środę rano sąsiadów Krzysztofa K. obudził gryzący dym, który w związku z pożarem dostał się do ich mieszkań.

-  Jak ja się zerwałam wpół do szóstej rano, to miałam już w pokoju pełno dymu. Wyskoczyłam z mieszkania i nic nie było widać, co się dzieje na korytarzu - opowiadała reporterom "Super Expressu" sąsiadka mężczyzny. 

Krzysztof K. zdążył opuścić mieszkanie i skulił się w kącie korytarza. Dym wydostający się z płonącego lokalu utrudniał innym mieszkańcom ewakuację.

Jedna z sąsiadek Krzysztofa K. opowiadała, że zadymienie było tak duże, że razem z mężem i dziećmi nie mogła dojść do windy. 

- To było straszne. Myślałam, że zginiemy - relacjonowała inna lokatorka.

Sąsiedzi: "Zbierał śmieci i palił je w mieszkaniu"

Ostatecznie 30 osobom udało się bezpiecznie opuścić budynek i nikt nie został ranny. W pożarze spłonęło mieszkanie 60-letniego Krzysztofa K. Zdaniem sąsiadów mężczyzna od dłuższego czasu zbierał śmieci, a następnie palił je w swojej kuchni.

 - Znosił śmieci, chodził po śmietnikach i zbierał. To było codziennie, nie raz na jakiś czas. Palił te śmieci w mieszkaniu - mówiła jedna z sąsiadek mężczyzny w rozmowie z reporterem "Super Expressu". 

Oprócz palenia w mieszkaniu śmieci, Krzysztof K. regularnie prosił też sąsiadów o pieniądze i twierdził, że nie ma za co kupić sobie jedzenia. Miał również nie płacić czynszu. Sąsiedzi regularnie skarżyli się na uciążliwego sąsiada policji.

Po raz ostatni dzielnicowy i przedstawicielka opieki społecznej zjawili się przed mieszkaniem Krzysztofa K. dwa dni przed pożarem. Wówczas mężczyzny nie było w domu, ale z przedstawicielami służb rozmawiali jego sąsiedzi, który po raz kolejny prosili o zajęcie się sprawą.

Uciążliwy sąsiad zatrzymany przez policję

Mieszkańcy bloku przy ul. Jaktorowskiej wrócili już do swoich mieszkań, a ich sąsiad Krzysztof K. został zatrzymany. Policja na Woli nie ujawnia na razie, jaki zarzut zostanie mu przedstawiony. Zdaniem sąsiadów po wybuchu pożaru tłumaczył, że mieszkanie zajęło się ogniem od zapalonej świeczki.

 - Mamy nadzieję, że ten pan już tu nie wróci, bo w końcu by nas spalił – komentują sąsiedzi mężczyzny w rozmowie z "Super Expressem".

Ten granat działa zupełnie inaczej niż reszta. Gasi pożary

Więcej o: