Do skatowania psa doszło w okolicach Góry Kalwarii 15 sierpnia.
Wczoraj wieczorem kobietom postawiono surowsze zarzuty. Wcześniej miały odpowiadać za usiłowanie uśmiercenia zwierzęta. Groziło im za to do trzech lat pozbawienia wolności.
Teraz, po zapoznaniu się z materiałem dowodowym, Prokuratura Rejonowa w Piasecznie zleciła policji zmianę zarzutu na bardziej surowy. 60-latka i jej 22-letnia córka odpowiedzą za usiłowanie zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Grozi im do pięciu lat więzienia.
Jak podaje serwis Tvnwarszawa, prokuratura ma też wnioskować o poddanie matki i córki obserwacji psychiatrycznej. Okrucieństwo jakiego się dopuściły ma budzić podejrzenia co do stanu psychicznego kobiet.
Wnioskowanie o najwyższy wymiar kary od początku zapowiadali przedstawiciele fundacji Animal Rescue Polska, którzy przejęli opiekę nad skatowanym psem i przeprowadzili akcję, która doprowadziła do zatrzymania podejrzanych kobiet.
Przypominamy, że skatowanego psa uratowano dzięki zgłoszeniu mieszkanki okolicy, która przechadzała się wokół Jeziorka Moczydłowskiego z kijkami. Podczas spaceru zauważyła dwie kobiety - jedna z nich miała "coś kopać i po czymś skakać". Kobiety zachowywały się podejrzanie. Gdy zorientowały się, że są obserwowane, szybko uciekły do zaparkowanego w pobliżu samochodu i odjechały.
Po ich odjeździe kobieta usłyszała skowyt psa i pobiegła na brzeg jeziora. Tam zobaczyła ruszający się worek, który unosił się na powierzchni wody. Po wyciągnięciu go z jeziora i otwarciu, jej oczom ukazał się kolejny, szczelnie zaklejony worek, a w nim zakrwawiony pies i duży kamień. Kobieta przetransportowała rannego psa na komisariat policji w Górze Kalwarii i zgłosiła próbę jego zabicia.
Do sprawy włączyła się Służba Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska. Przedstawiciele fundacji zawieźli ciężko rannego psa do weterynarza.
Jednocześnie trwały poszukiwania sprawczyń, które skatowały psa. Żeby nie spłoszyć ich ani innych świadków, przedstawiciele fundacji postanowili zamieścić na swojej stronie ogłoszenie ze zdjęciem psa. Napisali, że błąkał się w pobliżu Wisły i czeka na swoich opiekunów. Po godzinie zgłosiła się osoba podająca się za właścicielkę psa. Miała opowiedzieć, że szczeniak uciekł jej ze smyczy kilka godzin wcześniej.
Po udanej prowokacji przedstawiciele fundacji pojechali do domniemanej właścicielki skatowanego psa. Towarzyszyła im kobieta, która wcześniej widziała zdarzenie nad Jeziorkiem Moczydłowskim. Od razu rozpoznała dwie kobiety, które wcześniej katowały szczeniaka. Ostatecznie matka z córką przyznały się do winy w rozmowie z rozmowie z inspektorami Animal Rescue Polska. Potwierdziły, że skatowały własnego, 5-miesięcznego psa, a następnie próbowały go zabić poprzez utopienie.