Ogłoszenia sąsiedzkie zawsze budzą dużo emocji. W maju między mieszkańcami Mokotowa wywiązała się zażarta dyskusja o życiu seksualnym jednej z sąsiadek, a kilka miesięcy wcześniej - w marcu - mieszkanka Targówka w akcie desperacji postanowiła poinformować innych o mieszkańcu bloku, który notorycznie wyrzuca przez okno... butelki z moczem.
Teraz na Targówku pojawił się kolejny problem - dzieci.
W bloku przy ul. Toruńskiej pojawiła się informacja dla mieszkańców. Można podejrzewać, że napisał ją ktoś z lokatorów.
Dzieci mieszkają z dorosłymi, pod ich opieką. To, co dziecku wydaje się świetną zabawą, dla otoczenia może być uciążliwe - czytamy.
Dalej autor ogłoszenia tłumaczy, że rozumie, że nie da się zrobić nic z tym, że dziecko czasem płacze. Przeszkadza mu jednak to, że mali mieszkańcy bloku krzyczą. "Dziecko sygnalizuje chęć atencji drugiej osoby. Gdzie wtedy państwo jesteście?" - pisze. Dodaje, że sytuacja taka zdarza się już od jakiegoś czasu. "Czyżby to było zaniedbanie wychowania?" - pyta.
Podkreśla, że nie żąda, żeby ktoś uciszył dziecko zamykając je gdzieś czy zatykając mu usta. Uważa, że wystarczy się nim po prostu zająć - porozmawiać.
Uprzejmie prosimy o zapanowanie nad swoim potomstwem, zanim zrobi to ktoś z zewnątrz - czytamy pod koniec wiadomości.
Zdania osób, które zobaczyły ogłoszenie są oczywiście podzielone. Część osób pochwala inicjatywę autora kartki wywieszonej na klatce. Krytykują rodziców za to, że nie dbają wystarczająco o swoje dzieci.
"Ten ktoś ma trochę racji i napisał to delikatnie. Ja sam widzę, jak jestem z córka na placyku, że mamusie nie zawsze mają czas dla swoich dzieci. Małe robią, co chcą, a jak wołają mamę, żeby przyszła się z nimi pobawić, to nie mogą, bo... rozmawiają. A dziecko bawi się butelką z kosza na śmieci..." - pisze pan Czarek.
"Bardzo mi się to podoba! Brawo dla autora za kulturalne i inteligentne zwrócenie uwagi" - dodaje Anna.
Wśród mieszkańców Targówka jest również dużo osób, które uważają, że nie powinno się "wychowywać cudzych dzieci", a kartka jest nie na miejscu. "A co jeśli to dziecko jest chore? Ma autyzm?" - piszą niektórzy. Do dyskusji włączyli się również rodzice, którzy piszą, że czasem dziecko po prostu krzyczy. Nie musi to oznaczać, że dzieje się mu krzywda.
"Mam dziecko, które notorycznie piszczy, krzyczy, bo zabawa przestała mu się podobać, bo pies wziął zabawkę... Ma chęć, to piszczy. I żadne zabawy i tulenie nie pomagają" - opowiada Emilia.
"Każdy rodzic się ze mną zgodzi, że pomimo dawania dziecku stu procent uwagi, takie "krzyki" (jak to autor niesprawiedliwie opisał), są normalne. Małe dzieci nie wiedzą, co znaczy "nie" i płaczą, gdy rodzice czegoś zabraniają. Takie są dzieci! Szczerze... nic tylko przewalić z liścia osobie, która to powiesiła. A każdy kto uważa, że to było kulturalne zwrócenie uwagi, nie ma pojęcia o dzieciach i ich wychowywaniu" - pisze Bartosz.
Niektórzy mieszkańcy Targówka zwrócili uwagę na ostatnie zdanie ogłoszenia. Zastanawiają się, czy wyrażenie "Uprzejmie prosimy o zapanowanie nad swoim potomstwem, zanim zrobi to ktoś z zewnątrz" to groźba.
- Nie ma tutaj sformułowań, które wprost wskazywałyby, że ktoś chce lub mógłby zrobić krzywdę tym dzieciom. Stwierdzenie jest tak ogólne, że trudno mówić o jego intencji. Równie dobrze autor mógł mieć na myśli powiadomienie służb porządkowych - powiedziała rzecznik komendy - powiedziała podkom. Paulina Onyszko z komendy na Targówku w rozmowie z Naszemiasto.pl.
Większość osób, które komentują ogłoszenie na Facebooku uważa jednak, że chodzi o powiadomienie służb zajmujących się badaniem, czy dziecko nie jest zaniedbywane.
Masz problem ze swoim sąsiadem? Chcesz się nim podzielić? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku.