Otwock. To tutaj kręcony był film "Pora umierać" z Danutą Szaflarską. Zobacz słynne świdermajery

W dzisiejszym Otwocku bez planu czy przewodnika możemy zakończyć wycieczkę na stwierdzeniu, że to warszawska podmiejska mieścina, jakich wiele. Nic bardziej mylnego.
Dla każdego, kto po raz pierwszy przybywa do Otwocka, miejscowość ta przedstawia się niewątpliwie nader oryginalnie: duża przestrzeń lasu sosnowego, poprzecinana licznemi ulicami i uliczkami z mnóstwem różnorodnych willi i dworków, otoczonych mniejszemi lub większymi parkami i często nader gustownymi ogródkami, tworzy pewnego rodzaju labirynt, w którym bez planu lub przewodnika trudno się na razie orientować.

Ten akapit z "Przewodnika po Otwocku i jego okolicach", wydanego w roku 1906 nakładem drukarni Kaniewskiego i Wacławowicza, można właściwie dziś przepisać w całości. Tyle że należałoby mocniej podkreślić ostatnie zdanie - w dzisiejszym Otwocku bez planu czy przewodnika możemy zakończyć wycieczkę na stwierdzeniu, że to warszawska podmiejska mieścina, jakich wiele. Nic bardziej mylnego.

Otwock musi kryć jakąś historię

Pierwszym sygnałem tego, że Otwock musi kryć w sobie jakąś historię, jest dworzec kolejowy. Od strony peronów wchodzimy do hali pod imponującą drewnianą wiatą, która zdecydowanie bardziej niż do podwarszawskiej sypialni pasowałaby do którejś z miejscowości z charakterystycznym członem "zdrój" w nazwie.

Stacja kolejowa w OtwockuStacja kolejowa w Otwocku fot: Tomasz Kaczor

Stacja powstała w 1910 roku. Autorzy przewodnika wydanego kilka lat wcześniej piszą, że Otwock jest "jednym z najczęściej odwiedzanych uzdrowisk krajowych". I nagle staje się jasne, kto chronił się przed deszczem i słońcem pod drewnianą wiatą. Dziś w Otwocku kuracjuszy spotkać o wiele trudniej niż przed stu laty. Ale jeśli dobrze poszukamy, możemy się w Otwocku przenieść do uzdrowiska z przełomu XIX i XX wieku. Trzeba tylko odpowiednio dobrać trasę i nie zgubić się w labiryncie.

Epoka uzdrowisk

O XIX wieku mówi się, że był wiekiem pary i elektryczności, ale równie dobrze można by powiedzieć, że była to epoka uzdrowisk. Kultura uzdrowiskowa w Europie była zjawiskiem z pogranicza nauki i obyczajów. Z jednej strony w uzdrowiskach rzeczywiście leczono rozmaite dolegliwości, przede wszystkim choroby płuc. Ale bywanie w uzdrowiskach to nie tylko sposób na gruźlicę. Dla wyższych sfer długie pobyty i krótkie wypady "do wód" stały się ważnym elementem stylu życia. Gdyby wybrać dwa symbole rozwoju Europy w tym okresie, to jednym byłby zapewne ceglany komin fabryki, a drugim - niejako odwrotnością pierwszego - zanurzone w zieleni wille z drewnianymi werandami, znak rozpoznawczy uzdrowiska. Pierwszy symbol XIX wieku jest już właściwie nie do znalezienia w dzisiejszej Warszawie i jej okolicach. Za to celem wycieczki do Otwocka może być poszukiwanie tego drugiego.

Otwockie wille, w których mieszkali kuracjusze i letnicy z Warszawy, nazywa się „świdermajerami”. Określenie wzięło się z wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i nawiązuje do rzeki Świder, która płynie przez Otwock i okoliczne miejscowości. Za twórcę stylu świdermajer uważa się rysownika Michała Elwiro Andriollego, który począwszy od 1880 roku, zaczął w tych okolicach budować domy letniskowe. Wiele z nich powstało według jego autorskiego projektu. Wraz z rozwojem linii kolejowej drewniane wille zaczęły powstawać również w innych miejscowościach. Anin, Międzylesie, Radość, Miedzeszyn, Falenica, Michalin, Józefów, Świder, Śródborów - wszystkie te miejscowości ogarnęła moda na świdermajer.

Tekst pochodzi z podwarszawskiego przewodnika "Po kolei". Książkę kupić można na stronie.

Świdermajery w Otwocku są ukryte

Nie oczekujmy jednak, że świdermajery w Otwocku zobaczymy od razu po wyjściu ze stacji. Są ukryte między wieloma współczesnymi budynkami, które zdominowały krajobraz dzisiejszego Otwocka. Ich poszukiwanie zacząć można od budynku, który można określić „nad-świdermajerem”.

Pensjonat Abrama Gurewicza każdy mieszkaniec Otwocka nazywa po prostu Gurewiczem. Ten największy drewniany budynek w Polsce i jeden z większych w Europie imponował rozmachem: siedem skrzydeł budynku, drewniane mansardy i ogromne tarasy do kąpieli słonecznych. Wszystko to zanurzone w parku, który łączył mazowiecką sosnę z rosnącymi w oranżeriach bananowcami. Budowę Gurewicza rozpoczęto w roku 1906, a następnie etapami rozbudowywano przez niemal dwadzieścia kolejnych lat.

Po wojnie stracił swój uzdrowiskowy charakter - był m.in. szpitalem, liceum medycznym, a nawet siedzibą NKWD. Niestety, w chwili obecnej Gurewicza nie można już podziwiać w oryginale. W 2016 roku budynek został rozebrany ze względu na zły stan techniczny i będzie odtwarzany od zera przez inwestora, który po latach stagnacji chce tchnąć w niego nowe życie.

To tutaj kręcony był film "Pora umierać"

A zatem, żeby znaleźć prawdziwe świdermajery w swojej oryginalnej substancji, trzeba się zapuścić nieco głębiej w uliczki Otwocka. Niedaleko Gurewicza, ale po drugiej stronie torów, ukryta w lesie przy ul. Konopnickiej 7a stoi Willa Kahana. To tutaj kręcony był film "Pora umierać" z Danutą Szaflarską w roli głównej, a sam dom grał w filmie równie ważną rolę, co legendarna aktorka.

Willa Kahana, ul. M. Konopnickiej 7 i 7a. 'Zagrał' w filmie Doroty Kędzierzawskiej 'Pora umierać' z Danutą Szaflarską w roli głównejWilla Kahana, ul. M. Konopnickiej 7 i 7a. 'Zagrał' w filmie Doroty Kędzierzawskiej 'Pora umierać' z Danutą Szaflarską w roli głównej fot: Tomasz Kaczor

To, co w Willi Kahana najbardziej charakterystyczne, to ażurowe detale drewnianych, przeszklonych werand – znak rozpoznawczy stylu naddświdrzańskiego. Warto ich wypatrywać w kolejnych zaułkach Otwocka, pamiętając przy tym, że podobnie jak w przypadku Willi Kahana, zazwyczaj trzeba się najpierw przebić przez zarośla, żeby dostrzec ukryty wśród drzew drewniany dom.

Raczej kamienica niż willa

Nie dotyczy to akurat budynku stojącego przy ul. Kopernika 8. Ten nie może pochwalić się bogatymi zdobieniami czy werandami. To przykład bardziej surowej odmiany stylu nadświdrzańskiego. Uwagę zwracają za to rozmiary - wielkościowo to raczej kamienica niż willa. Ale najważniejsza jest historia budynku. W domu przy Kopernika mieszkała jako dziecko Irena Sendlerowa, najsłynniejsza z Polek odznaczonych tytułem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Jej ojciec Stanisław Krzyżanowski był lekarzem i prowadził nad Świdrem sanatorium, które słynęło z tego, że chorych na choroby płucne „werandowano” nawet zimą.

Sanatorium M. Chmielewskiej, F. Wiśniewskiego i S. Krzyżanowskiego. W latach 1911 do 1920  mieszkała tu Irena Sendlerowa (z domu Krzyżanowska). W roku 1920 sanatorium zostało zlikwidowane. Całość kupił Magistrat m. st. Warszawy i urządził w nim Dom Wychowawczy dla Sierot.Sanatorium M. Chmielewskiej, F. Wiśniewskiego i S. Krzyżanowskiego. W latach 1911 do 1920 mieszkała tu Irena Sendlerowa (z domu Krzyżanowska). W roku 1920 sanatorium zostało zlikwidowane. Całość kupił Magistrat m. st. Warszawy i urządził w nim Dom Wychowawczy dla Sierot. fot: Tomasz Kaczor

Zgliszcza świdermajerów

Na tych dwóch przykładach nie kończy się przegląd stylu nadświdrzańskiego. W uliczkach Otwocka ukryte są świdermajery parterowe (dawny pensjonat Gołembowskich na ul. Prusa) czy piętrowe zakończone wieżyczką (willa Kasperowiczówka na tej samej ulicy).

Niestety, wśród tej różnorodności charakterystycznym elementem krajobrazu Otwocka są także zgliszcza świdermajerów. W ostatnich latach pożary tych drewnianych budynków wybuchały tak często, że zaczęto podejrzewać celowe podpalenia. Budzi to coraz większe emocje wśród mieszkańców, ale też zwraca uwagę na kruchość wyjątkowej architektury.

Udany mariaż?

Co ciekawe, do stylu nadświdrzańskiego zaczęto też nawiązywać w zupełnie nowym budownictwie. Projektanci osiedla przy rogu ul. Kopernika i Żeromskiego zdecydowali się wkomponować w szczyty budynków drewniane zdobienia charakterystyczne dla świdermajerów.

Oceny tego, czy to udany mariaż, każdy musi dokonać sam. Według informacji urzędów, na początku XX wieku w Otwocku było około 700 drewnianych budynków. Dziś stanowią one mniejszość i są rozrzucone po całej miejscowości. Ale jest jedno miejsce, w którym nadal można zobaczyć, jak mogła wyglądać tkanka miejska złożona z drewniaków.

Budynek mieszkalny przy ul. Kościelnej 23Budynek mieszkalny przy ul. Kościelnej 23 fot. Tomasz Kaczor

„Cała zresztą ulica Kościelna otoczona jest ładnemi willami wśród gustownych parków i ogrodów” - pisali autorzy "Przewodnika po Otwocku" z 1906 roku. Na ulicę Kościelną trzeba się wybrać, by zobaczyć, czym mógł być Otwock sto lat temu. Widok skrzyżowania dwóch miejskich ulic (Kościelnej i Kościuszki), otoczonego z trzech stron stuletnimi, okazałymi drewnianymi willami, daje nam wyobrażenie o tym, jak wyglądało XIX-wieczne uzdrowisko pełną gębą.

Sklep spożywczy w świdermajerze - róg Kościelnej i KościuszkiSklep spożywczy w świdermajerze - róg Kościelnej i Kościuszki fot: Tomasz Kaczor

Już w ten weekend w Otwocku odbędzie się 7 Festiwal Świdermajer

Byłeś w Otwocku? Coś przykuło Twoją uwagę? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl



Więcej o: