"Środa, przed 8 rano. Jadę autobusem linii 162 spod Dworca Wileńskiego na drugą stronę Wisły. Na zewnątrz niecałe 20 stopni Celsjusza, więc jakby już lato. Ale w klimatyzowanym autobusie czuję się jak lesie tropikalnym. Ogrzewanie działa na pełnych obrotach - pasażerom jest coraz goręcej, z westchnieniem ocierają pot skraplający się na czołach, zdejmują bluzy i kurtki, a w końcu z dezaprobatą spoglądają na kierowcę.
Dlaczego, gdy zaczyna się robić ciepło, z klimatyzacją w warszawskich autobusach zawsze jest problem? Albo nie działa, albo działa tak, że trzeba zmieniać strój na czas podróży komunikacją?" - pisze do nas Kuba.
No właśnie - dlaczego? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do Zarządu Transportu Miejskiego.
Wiktor Paul wyjaśnia, że kierowca autobusu nie ma wpływu na nastawienie temperatury systemu ogrzewania/klimatyzacji. - Za nastawienie temperatury odpowiada zaplecze w zajezdni. W najnowszych autobusach ogrzewanie i klimatyzacja jest zależna od temperatury zewnętrznej. Tu również prowadzący nie ma wpływu na jej działanie - tłumaczy.
Jak przekonuje, kwestia komfortu termicznego jest bardzo subiektywna. - Jednemu pasażerowi będzie za zimno i zwróci się do kierowcy o wyłączenie urządzenia, a w tym samym momencie kolejne osoby mogą zgłaszać, że w przestrzeni pasażerskiej zrobiło się zbyt gorąco i będą żądać uruchomienia klimatyzacji. Z tego powodu przewoźnicy starają się osiągnąć złoty środek i regulują system podczas prac serwisowych - dodaje Paul.
Na końcu informuje, że pracownicy Nadzoru Ruchu ZTM regularnie monitorują temperaturę w pojazdach – zarówno podczas kontroli, jak i zdalnie, dzięki zainstalowanym w pojazdach systemom. - W razie zauważenia nieprawidłowości przewoźnik otrzymuje polecenie zmiany temperatury i dostosowania jej do panujących warunków atmosferycznych - podsumowuje.
Co sądzisz na ten temat? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl