Stałem tam dokładnie godzinę, z dwójką małych dzieci w samochodzie, drących się wniebogłosy. Nie było jakiejkolwiek możliwości wyrwania się z tego piekła, ani żadnych informacji, co jest tego przyczyną.
Okazało się, że w tym czasie po Wisłostradzie biegali maratończycy, a cały ruch z Wisłostrady w stronę Mokotowa był skierowany na Krasińskiego. Blokowało się więc na zjeździe w Krasińskiego - ruch z trzech pasów na Wisłostradzie musiał się upchnąć na jednym pasie przed skrzyżowaniem z Gwiaździstą.
Jak wspomniałem, przejechanie tego krótkiego odcinka zajęło nam godzinę. Ktoś, kto wymyślił taką organizację ruchu i utrudnił życie tysiącom warszawiaków wracających z weekendu do domów, powinien zostać dyscyplinarnie zwolniony z pracy.
Jeśli biegi i inne wydarzenia mają terroryzować całe miasto to już lepiej, żeby Warszawa była zaściankowym miastem bez biegów, maratonów i innych wydarzeń ulicznych. To nie jest potrzebne do szczęścia warszawiakom.
- Maciej.
Co sądzisz na ten temat? Napisz do nas: metrowarszawa@agora.pl