Gdzie z psem po Mokotowie? Zdradzają: znana warszawska blogerka i jej Zuza [MOJA DZIELNICA]

Którędy prowadzą psie ścieżki na Starym Mokotowie? Przeczytajcie, jakimi szlakami chadzają Marta Dymek, twórczyni bloga Jadłonomia, autorka książek kulinarnych i mieszkanka Mokotowa, i jej pies Zuza.

„Mój pies Zuza jest starą mopsicą z adopcji, co chciałabym podkreślić. Szczerze mówiąc, nie kocha spacerów, często mam wrażenie, że spacerujemy raczej dla mojej przyjemności niż jej, chociaż przecież umiarkowany ruch jest jej potrzebny.

Mokotów na czworakaMokotów na czworaka fot. Marta Dymek

Na początku naszej przyjaźni, gdy jeszcze oswajałyśmy się ze sobą, miałam takie wyobrażenie, że tak jak wielu właścicieli psów na Mokotowie będę chodzić z Zuzą na Pole Mokotowskie, gdzie ona uwolni wreszcie swoją psią energię. W rzeczywistości wyglądało to tak, że gdy przychodziłyśmy do parku, a ja odpinałam jej smycz i zasiadałam na ławce, Zuza wskakiwała na ławkę i siadała koło mnie. Uznałam więc, że to droga donikąd. Żeby więc nakłonić ją do spacerów, przypinam jej smycz i dużo spacerujemy wspólnie po okolicy.

Pole MokotowskiePole Mokotowskie FRANCISZEK MAZUR

Różne warianty

Jest kilka punktów, które lubimy odwiedzać. Mamy warianty na spacer dłuższy i krótszy, zmienne trasy na różne pory roku. Opowiem o naszej typowej trasie.

Niezmiennie wyruszamy z Rakowieckiej i na początek dochodzimy do Szarych Domów: przedwojennego osiedla z szarej cegły projektu Jana Stefanowicza, które było niesamowicie nowoczesnym tworem jak na swoje czasy. Był to wówczas niezależny kompleks, na którego terenie umiejscowiono sklepy, barek, pralnię, sale do wspólnego użytkowania i szkołę, co wówczas było ewenementem. Bardzo je lubię, chciałabym tam kiedyś zamieszkać. Najchętniej przy ślepej uliczce Fałata, gdzie są domy z ogródkami, które wyglądają niezwykle zwłaszcza w maju, gdy kwitną magnolie. To niewiarygodna oaza spokoju po zgiełku i ruchu ulicy Rakowieckiej, ziszczone marzenie każdego mieszczucha.

Mokotów na czworakaMokotów na czworaka fot. Marta Dymek

Mieszka tam mnóstwo psich osób, więc ich zwierzaki szczekają i wchodzą z Zuzą w interakcje. Mam tam zresztą koleżankę-psiarę, z którą czasem umawiamy się na podwórku. Jej pies wtedy się przechadza, Zuza się mu przygląda, a my gadamy, siedząc na ławce. Jesienią pięknie wygląda winorośl, która pokrywa całe ściany Szarych Domów.

Klomb

Kawałek dalej jest ulubiony punkt Zuzy – przechodzimy Rakowicką na drugą stronę, w pobliże baru Dwa Dania w Instytucie Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego. Jest tam klomb z dużą ilością krzewów i liści, gdzie chodzi mnóstwo psów, więc Zuza uwielbia spędzać tam czas, obwąchując wszystko i wplątując się w krzaki.

Stamtąd często kierujemy się w stronę Pola Mokotowskiego, do stawu. Cały rok stoi przy nim wózek kawowy – czy to jesień, czy lato, czy pierwszy dzień Świąt, jest tam zawsze! Uwielbiam to, że mają w ofercie zarówno dużo herbat, jak i kawę z mlekiem roślinnym - czuję się wtedy jak prawdziwie miejska osoba, gdy idę sobie z capuccino po parku.

W zasadzie to łąka

Innym ustronnym miejscem na Polu, gdzie Zuza czuje się dobrze, jest z kolei trójkątna połać traw w okolicy ulicy Rostafińskich, zaraz za ogródkami działkowymi. Ten fragment jest odcięty alejką od reszty Pola, nikt go nie kosi, w zasadzie jest łąką. Wiosną i latem rośnie tam mnóstwo kwiatów, traw i ziół, które naprawdę wysokie, zakrywają Zuzę.

Gdy jest ciepło, bardzo lubię jeść obiady czy kolacje na Polu: idziemy tam wtedy z kocem, biorę pudełko ze swoim jedzeniem, miskę i przysmaki dla Zuzy oraz wodę na nas obydwu. Na szczęście dla Zuzy nie przychodzą tam inne psy, ludzie nie grają w sporty ani nie grillują, bo trawa jest zbyt wysoka. Możemy więc siedzieć tam do woli, relaksując się i wylegując. Różnica między nami jest tylko taka, że ja szukam cienia, a Zuza mości się w słońcu.

Kino IluzjonKino Iluzjon Kuba Atys/ Agencja Wyborcza.pl

Z Pola wychodzimy przy pubie Zielona Gęś, dochodzimy do Rakowieckiej, a stamtąd ulicą Asfaltową do Narbutta. Celem jest Cafe Iluzja w kinie Iluzjon, gdzie ja chętnie coś jem lub piję, lubię też umawiać się tam na spotkania. W lecie Zuza chodzi sobie po dziedzińcu przed kinem bez smyczy, ma tu dużo słońca do wylegiwania się. Na wybieg psi tuż obok nigdy nie wchodzimy – moja mopsica tak naprawdę nie lubi innych psów, więc bycie zamkniętą z nimi na małej przestrzeni byłoby dla niej wizją psiego piekła.

Na lody

Gdy dochodzimy do Mokotowa po tej części alei Niepodległości, często udajemy się jeszcze do lodziarni Jednorożec – widać, że moje spacery mają często komponent jedzeniowy! Tu gałka lodów, tam kawa – mój pies jest moją wymówką.

Lodziarnia JednorożecLodziarnia Jednorożec Dawid Zuchowicz/ Agencja Wyborcza.pl

W Jednorożcu, jako weganka, biorę najczęściej sorbet mango i czasem trochę dzielę się nim z psem. Zuza niestety lubi też swoim płaskim pyszczorem zbierać wszystko z ziemi i wygląda wtedy jak potwór, umazana lodami i z pokruszonym waflami. Stamtąd wracamy do domu ulicą Kazimierzowską lub Madalińskiego, gdzie w połowie ulicy jest socrealistyczny mural, który bardzo lubię. To nasza pętla podstawowa.

Mokotów tak naprawdę jest bardzo przyjazny psom. We wszystkich miłych miejscach – czy to w kawiarniach Relaks lub Kubek w Kubek, czy w knajpkach Mezze i Regeneracja lub barze Syryjka – można wchodzić z psami. Lodziarnia Limoni ma przecież nawet w ofercie sezonowej specjalne lody dla psów!

embed
Więcej o: