Agata Loewe, seksuolożka, psychoterapeutka, założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności: Niedawno ukazała się najnowsza książka profesora Izdebskiego "Single i singielki. Intymność i seksualność osób żyjących w pojedynkę", z której wiele można się dowiedzieć o współczesnych oczekiwaniach ludzi jeżeli chodzi o relacje. Proszę zauważyć, że jest bardzo dużo ofert skierowanych do osób będących w związkach, do par. Istnieje przekonanie, że większość ludzi pragnie być w relacji, najlepiej monogamicznej. Tymczasem wcale nie wszyscy o tym marzą.
Przyjmuje się, że osoby mieszkające w mniejszych miejscowościach odczuwają silniejszą presję otoczenia żeby być w związku, więc część osób tkwi w relacjach, które niekoniecznie są dla nich satysfakcjonujące. Dlatego wiele osób decyduje się na "ucieczkę" do większej aglomeracji. Duże miasto daje dużo możliwości: łatwiej tu o pracę, sprzyja rozwinięta infrastruktura, jest sporo atrakcji - można chodzić do galerii sztuki, kina, odwiedzać muzea, uprawiać fitness. W wielkim mieście ludzie żyją w biegu i mają poczucie anonimowości.
- Taka anonimowość ma zarówno plusy, jak i minusy. Wiele osób przyjmuje to z ulgą, że nie są rozpoznawalne, oceniane i nie muszą spełniać oczekiwań otoczenia. Ale duże miasto wzmacnia też poczucie izolacji. Z najnowszych badań nad depresją wynika, że anonimowość, brak grupy wsparcia, poczucia "zakorzenienia", zwiększają ryzyko jej wystąpienia. Te wielkomiejskie znajomości są często przecież powierzchowne, brakuje im głębi - co wynika najczęściej z mniejszej ilości czasu na ich stworzenie.
- Mamy tu do czynienia z pewnym procesem społecznym, który trwa już od jakiegoś czasu. Dziś w randkowaniu panuje konsumpcjonizm. Nie można generalizować, ale wiele osób szuka miłości w podobny sposób - niczym konsumenci produktów w wielkim supermarkecie. I dalej posługując się tą metaforą, można powiedzieć, że na rynku randek też są różni konsumenci. Jedna osoba wrzuci coś do koszyka, bo jest dobra cena, ładne opakowanie, inni - bardziej świadomi konsumenci, sprawdzają skład produktów, inni będą kierować się bioetyką w swoich wyborach. I takie postawy przeniosły się też na świat randkowania.
Niektórzy randkują bezrefleksyjnie, nie wyciągają wniosków z popełnianych błędów, nie zauważają, co robią nie tak, obwiniają innych. Są też osoby, które nie umawiają się z każdym, kto im wpadnie na Tinderze, tylko zastanawiają się – czy jest sens się z tą osobą spotkać.
- W dużym mieście jest łatwiej randkować, więc jeżeli już kogoś poznamy, ale nie wszystkie cechy tej osoby nam odpowiadają, to myślimy: może spróbuję z kolejną osobą. I dalej szukamy tego księcia lub księżniczki. Dlatego te relacje są najczęściej bardzo krótkie, niepogłębione.
Poza tym, w dużych aglomeracjach przecinają się drogi ludzi z różnych kręgów kulturowych, z różnych miast, gdzie odmienne rzeczy są wartością. To wcale nie ułatwia znalezienia osoby, która będzie cenić to, co my.
- Współczesny świat i technologie, np. Tinder czy portale randkowe, jak sympatia.pl rzeczywiście sprawiają, że mamy wiele możliwości wyboru. Ale my tak naprawdę potrzebujemy jednego wyboru. Żeby go dokonać, trzeba zadać sobie pytanie: czego właściwie chcemy? Jeżeli zakładamy z góry, że nie wiemy, czego chcemy, to się robi szum komunikacyjny. I często wprowadzamy też w błąd potencjalnych kandydatów na partnerów.
- Można wyróżnić trzy grupy – osoby, które radykalnie chcą być w związku, oraz tacy, którzy nie chcą. Jest też trzecia grupa, która po prostu lubi randkować, bo to jest ekscytujące, daje taką "gorączkę". Miło jest przecież czuć motyle w brzuchu. Każda kolejna randka to niespodzianka: kogo nowego poznamy, o czym będziemy rozmawiać, jaki będzie seks? I właśnie Tinder pozwala na takie próbowanie, możemy sprawdzić, potestować. Są tu osoby, które już wszystkiego popróbowały i nic z tego nie wynikło, więc po kilku miesiącach dochodzą do pytania: na czym polega bycie w związku, czego
ja właściwie szukam. Ale są też osoby, które randkują dla samego randkowania.
- Na pierwsze randki najwięcej osób wybiera bary i kawiarnie, bo można kupić
niedrogi napój i - jeżeli spotkanie będzie szło nie po naszej myśli — można się
rozejść. Restauracja wiąże się już z pewną inwestycją, a jeżeli ktoś umawia się
za pośrednictwem Tindera raz w tygodniu na randkę z inną osobą, to takie
kolacje byłyby już sporym wydatkiem. W Polsce pokutuje przeświadczenie, że
płaci mężczyzna. Tymczasem współcześni randkowicze zakładają, iż nie warto
inwestować w relacje, z której nie wiadomo, co wyniknie. Natomiast osoby
nieśmiałe wybierają kino. Ale słyszałam też o przypadkach bardziej
oryginalnych - chłopak umówił się na pierwszą randkę na wspólne latanie w
kabinie aerodynamicznej. I była odlotowa randka.
- Na pewno warto chodzić w różne miejsca, gdzie spotykają się ludzie mający wspólne kręgi zainteresowań, gdzie są małe grupy – na przykład treningi sztuk walki, kółka literackie, niekoniecznie siłownia.
Ludzie mieszkający w dużych aglomeracjach jak Warszawa, Londyn czy Nowy York zwracają uwagę na to, jak daleko od nich mieszka potencjalna druga sympatia. Najlepiej, żeby nie był to dystans dłuższy niż 30 minut od naszego miejsca zamieszkania. Wystarczy popatrzeć na Warszawę, jaki obowiązuje tu styl życia. Ludzie mają z góry zaplanowany dzień, wypełniony kalendarz w Google, więc na randki umawiają się tak, żeby im to nie kolidowało z innymi zajęciami, np. przed śniadaniem, w porze lunchu, przed siłownią lub po siłowni, czyli po 22.
Co ciekawe, niechętnie umawiamy się na randki w weekendy, bo jest to czas zarezerwowany dla rodziny, przyjaciół. Tak jakbyśmy z góry zakładali, że osoba, którą poznamy, nie będzie na tyle fajna, żeby spotkać się w weekend na dłużej. Tinder na pewno zrewolucjonizował kwestię randek. Korzystają z niego zarówno młodsi, jak i ci bardziej dojrzali. Różnica polega na tym, że, millenialsi lubią długo konwersować w sieci, zanim się spotkają, a osoby ciut starsze wolą szybciej przejść do spotkania w realu.
- Tak, bardzo lubią, a na dodatek jest sporo możliwości, żeby spróbować czegoś nowego: są imprezy dla swingersów, poliamoryków, imprezy BDSM, eventy, gdzie można się wiązać, dla par i singli, ekstatyczne tańce czy warsztaty tantryczne. Jest w czym wybierać, a na dodatek jest sporo dobrych nauczycieli. Zawsze zachęcam, żeby wybrać się do Instytutu Pozytywnej Seksualności na „Niewinne czwartki” - to jest taki dobry wstęp do poznania seksualności, różnych form i potem można wybrać coś dla siebie.
- Oczywiście, że są ludzie, które mają dużo większą łatwość w nawiązywaniu relacji w świecie realnym. One posiadają jakość, która nazywana jest kapitałem erotycznym. Takie osoby potrafią nawiązać romans nawet na ulicy.
- Podążać za swoimi smakami! Jedni wolą komplementy, inni prezenty, wszystko zależy od ludzi. Są osoby, które lubią, jak się o niego ktoś stara, wyłuszcza z wypowiedzi, np. o czym marzymy, co byśmy chcieli zrobić, jest uważny. Warszawa ma świetną ofertę, warto więc jak najwięcej rzeczy robić we dwoje. Można na przykład wybrać kurs gotowania, wspinaczkę na ściance albo pojechać na kajaki pod Warszawę.
- Oczywiście, że to wszystko zależy. W tradycyjnie pojmowanym randkowaniu zakłada się, że płacenia oczekuje się od mężczyzn, ale to się na szczęście zmienia. Modele bardziej równościowe dają za przykład wymianę, to znaczy "raz płacisz ty, raz płacę ja". Ludzie umawiają się na to, kiedy w dobrym tonie jest wziąć na siebie rachunek. Rozmowa o pieniądzach bywa bagatelizowana, a może nieść za sobą wiele konsekwencji dotyczących dynamiki relacji.
- To też jest dobry pomysł, ale warto się dowiedzieć, czy wasz wybranek czy wybranka nie ma alergii, czy je mięso, czy nie szkodzi jej gluten. Dziewczyny często się stresują, czy kolacja nie będzie zbyt ciężka. Często słyszę o takich obawach jak lęk przed przytyciem i bycie posądzonym o nadmierny apetyt. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Zapraszając kogoś na kolację, fajnie jest patrzeć, jak nasz gość je z apetytem, bo to znaczy, że jest pełen energii i będzie mieć też apetyt na życie.
- Ja uważam, że nie tyle jest ważne, co przygotujemy, tylko czy stworzymy odpowiednio apetyczny i erotyczny nastrój. Na przykład ubierzemy się tak, żeby się w tym stroju dobrze czuć.
- Taki zwyczaj rzeczywiście zaczyna obowiązywać - w niektórych kręgach jest to trzecia randka, w innych piąta. Ale są też osoby, które do łóżka idą już na pierwszej. Pojawiło się też nowe zjawisko: są osoby, które identyfikują się jako demiseksualne, które w ogóle nie idą do łóżka, jeżeli nie czują romantycznej więzi z danym człowiekiem. A są też tacy, dla którzy oddzielają te dwie rzeczy - seks może być jednym parametrem, a miłość drugim.
- Żyjemy w czasach, gdzie zmieniają się definicje relacji. Nie mam pewności, czy to kobiety czy mężczyźni bardziej dążą do tradycyjnych modeli. Wiele zależy od wartości wyniesionych z domu, ale też późniejszych doświadczeń, oczekiwań i decyzji o stylu życia. W dużych miastach decyzje o założeniu rodziny podejmowane są później. Ludzie uczą się też siebie i dobierają się w pary według wybranych przez siebie kryteriów. Wśród osób, które przychodzą na spotkania Tinder SOS, jakie prowadzę w Instytucie Pozytywnej Seksualności, jest równa proporcja między kobietami i mężczyznami, którzy wybierają niekonwencjonalne modele relacji, jak i tych, którym marzy się tradycyjnie rozumiane życie w parze.
- Amerykański autor publikacji Dato-nomics Jon Birger analizuje status socjoekonomiczny i wykształcenie współczesnych kobiet i mężczyzn w zagęszczonych aglomeracjach. Zapytany o to, czy zaakceptować "niedobór" wprost proporcjonalnie podobnych potencjalnych partnerów, mówi o kompromisach, które współczesne kobiety czekają, jeżeli po latach robienia kariery zamarzą o założeniu rodziny. W Polsce nie mamy do czynienia z tak dużą dysproporcją. Zresztą byłabym ostrożna w stawianiu radykalnych przekonań, że ludzie powinni łączyć się w pary na podstawie przynależności do tej samej grupy społecznej. Bycie "lepszym" lub "gorszym" zależy od indywidualnych przekonań i oczekiwań. Niewątpliwie współcześni single mają wysokie oczekiwania i niską tolerancję na frustrację. Bycie w długoletniej, intymnej i satysfakcjonującej relacji wymaga pewnego wysiłku i zgody na kompromisy.
- Warto porozmawiać o naszych oczekiwaniach. Może być tak, że kobieta marzy o tym, żeby na przykład zostać jak najszybciej mamą, tymczasem on ma inne priorytety albo za rok wyjeżdża na kontrakt do Japonii. Trzeba więc porozmawiać, żeby zdecydować, co dalej z naszym związkiem. Taką rozmowę najlepiej przeprowadzić wówczas, kiedy jedna ze stron zaczyna czuć niepokój, pojawia się lęk. Niektórzy już na pierwszej randce mówią, jakie mają oczekiwania, inni przeprowadzają takie rozmowy na różnych etapach relacji.
Jaka była najfajniejsza randka w Waszym życiu? A jaka ta najgorsza? Piszcie na metrowarszawa@agora.pl.
Tekst powstał w ramach cyklu tekstów dla Akademii Kulinarnej Whirlpool, gdzie odbywają się warsztaty kulinarne.