Najmłodsza klientka pani Elżbiety miała sześć miesięcy. Najstarsza z żyjących i przychodzących samodzielnie do salonu - 92 lata. - To najtańszy zakład w dzielnicy, jak ja bym mogła brać pieniądze od tych moich babć, które mają i tak małą emeryturkę - opowiada o swoim zakładzie fryzjerskim Elżbieta Wichrowska. To jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w Warszawie, które kiedykolwiek odwiedziłam.
Zakład fryzjerski przy ul. Koszykowej 64. Fot. Radosław Stępień Fot. Radosław Stępień
Trwała na ... wąsach
1905
W tym roku powstaje kamienica przy ul. Koszykowej 64 i jednocześnie swoją działalność rozpoczyna zakład fryzjerski. Niestety nie zachowała się żadna dokumentacja historyczna, wiadomo jedynie, że otworzyła go jakaś żydowska rodzina. - Byli to bardzo inteligentni ludzie. Postanowili wyjechać z Polski. Czuli, że coś złego wisi w powietrzu. Po wyjeździe już nigdy się tu nie pojawili - mówi Ela. Pamiątką po tym czasie są witryny wystawowe, które do dzisiaj nie zostały wymienione. Mają 110 lat.
Zakład fryzjerski przy ul. Koszykowej 64. Fot. Radosław Stępień Fot. Radosław Stępień
1930
W 1930 roku praktykę w zakładzie rozpoczyna Ludwik Kowalewski. - Był zdolnym, o wyjątkowej kulturze osobistej fryzjerem i przy okazji bardzo dobrym człowiekiem - wspomina swojego szefa pani Ela. To właśnie u niego strzygł się Józef Piłsudski. - Marszałek niedaleko stąd prowadził działalność. Przywozili go do naszego salonu. Wąsiki sobie podkręcał, włoski strzygł. Bardzo lubili się z szefem - opowiada fryzjerka.
Zakład fryzjerski przy ul. Koszykowej 64. Fot. Radosław Stępień Fot. Radosław Stępień
Ludwik Kowalewski nie zamknął zakładu nawet po wybuchu II wojny światowej. Mało tego, lokal stał się miejscem działań konspiracyjnych. - W podłodze, głównego pomieszczenia, znajdowała się klapa, pod którą kryło się zejście do piwnicy, z niej można było wyjść na malutkie podwórko, a stamtąd na ulicę Piękną - tłumaczy mi pani Ela pokazując plany architektoniczne kamienicy.
Zakład fryzjerski przy ul. Koszykowej 64. Fot. Radosław Stępień Fot. Radosław Stępień
Przywozili go tutaj. Niedaleko prowadził działalność. A do zakładau przychodził do naszego zakładu. Wąsiki sobie podkręcał, włoski strzygł.
W tamtych czasach żel moja kochana? O czym mówimy. Siemie lniane było wtedy. Tak. Tak.- Przywozili go tutaj. Niedaleko prowadził działalność. A do zakładau przychodził do naszego zakładu. Wąsiki sobie podkręcał, włoski strzygł.
1973
1 czerwca. To dzień w którym Ela Wichrowska rozpoczyna pracę w zakładzie przy ul. Koszykowej. Trafia tu dzięki koleżance. - W tym czasie pracowałam w innym miejscu. - "Spróbuj. Jak nie będzie ci pasowało, to pójdziesz szczęścia szukać gdzie indziej" namawiała mnie Danusia. Zdecydowałam się. Pierwszego dnia w pracy Kowalewski popatrzył na mnie i od razu dał mi klientkę. Po skończonej pracy podałam jej lusterko: A ona na to: " Dziękuję. Jeszcze nikt mnie tak pięknie nie uczesał. Dosłownie! Zabrzmiało to tak, jakbyśmy się umówiły. Gdy usłyszał to Kowalewski zadecydował, że zostaję na stałe w pracy. Panie Boże, a ja na prawdę nie znałam tej osoby -wspomina fryzjerka.
Zakład fryzjerski przy ul. Koszykowej 64. Fot. Radosław Stępień Fot. Radosław Stępień
Szukaj perełek, gdzie indziej
1983
- Lubił mnie Kowalewski, nie powiem - mówi pani Ela. I pewnie, dlatego po przejściu na emeryturę - w 1983 roku - zaproponował jej przejęcie interesu. Nie da się ukryć, że cenił sobie również kreatywność i pracowitość swojej pracownicy. - Któregoś dnia robię klientkę. A tu nagle przychodzi do zakładu mój poprzedni szef. Panowie znali się całkiem nieźle, ponieważ wspólnie chodzili na koniki, na wyścigi konne. Lalkiewicz mówi do szefa: "Oddaj mi Elę". A Kowalewski na to: - "Miałeś perłę w ręku, trzeba byłą ją trzymać. Wypuściłeś, perła jest więc moja" - opowiada. Zakład fryzjerski przy ul. Koszykowej 64. Fot. Radosław Stępień Fot. Radosław Stępień
Zakład fryzjerski przy ul. Koszykowej 64. Fot. Radosław Stępień Fot. Radosław Stępień 2013 W sieci pojawia się film "Okiem warszawskiego fryzjera", którego jedną z bohaterek jest pani Elżbieta i jej zakład fryzjerski. Jest prawdopodobnie pierwszą fryzjerką, która zrobiła trwałą ... na wąsach. - Pan miał długie wąsiki i zażyczył sobie na wąsy trwałą, żeby mu nie wchodziły do zupy. Założyłam na wąsy osiem wałeczków, po cztery na każdą stronę. Klient był bardzo zadowolony i przyszedł drugi raz - mówi.
Zakład fryzjerski przy ul. Koszykowej 64. Fot. Radosław Stępień Fot. Radosław Stępień
Zakład fryzjerski przy ul. Koszykowej 64. Fot. Radosław Stępień Fot. Radosław Stępień
2014
W Hali Koszyki kręcono sceny do filmu Władysława Pasikowskiego Jack Strong, "zagrała" w nim także witryna zakładu, a pani Ela gościła u siebie ekipę filmową. Fryzjerka jest także bohaterką jednej z książek historycznej o tej części Śródmieścia. - Koszykowa się zmieniła, Koszykowa się postarzała, ale dla mnie i tak jest najpiękniejszą ulicą w Warszawie - twierdzi. - Dziesiątki razy tędy przechodzę, a za każdym razem odkrywam tu coś nowego. Uwielbiam stare kamienice - mówi i zaczyna nucić: - "To nie sztuka wybudować nowy dom. Sztuka sprawić, by miał w sobie duszę". Tak? - pyta zaczepnie.
Pani Ela w zawodzie fryzjerki pracuje od blisko 50 lat, w zakładzie na Koszykowej - 43 lata. Czy kiedykolwiek myślała o zmianie pracy? - To trudny kawałek chleba. Jest to ciężka praca, zarówno psychiczna, jak i fizyczna, ale nigdy, przenigdy nie zamieniłabym się. Moja nauczycielka i mistrzyni, na pytanie czy nadaje się do tego zawodu, odpowiedziała: "Mało, że się nadaje do zawodu, ona będzie pracowała do grobowej deski".
2016: renesans golibrody
W stolicy działa miejsce, gdzie mężczyźni mogą skorzystać z profesjonalnej pielęgnacji brody. To salon Barberian Academy & Barber Shop założony przez muzyka Adama "Nergala".
Barberian Academy & Barber Shop Barberian Academy & Barber Shop Barberian Academy & Barber Shop
- Siedziałem w jednym z warszawskich barów z moją przyjaciółką i przyszła refleksja, że mimo tego, że spełniam się w muzyce, to moje krzesło stoi na trzech nogach, czegoś mi brakuje, potrzebuję kolejnych wyzwań, czegoś co mnie zainspiruje, czegoś w co będę mógł zaangażować się emocjonalnie - mówił metrowarszawa.pl Nergal. - Sprawdziłem się jako aktor, mam za sobą próby pisarskie, ale czegoś mi wciąż brakowało.
Dlatego w lokalu przy ul. Emilii Plater 25 artysta wskrzesił stare, zapomniane w Polsce rzemiosło. Panom oferuje m.in. grooming, czyli trymowanie brody i golenie zarostu brzytwą, strzyżenia męskie.
Barberian Academy & Barber Shop Fot. Wojciech Łączyński / źródło: Barberian Academy & Barber Shop Fot. Wojciech Łączyński / źródło: Barberian Academy & Barber Shop
Barberian Academy & Barber Shop Fot. Wojciech Łączyński / źródło: Barberian Academy & Barber Shop Fot. Wojciech Łączyński / źródło: Barberian Academy & Barber Shop
- Trzydziesto - czterdziestoletni mężczyzna zaczyna mieć problemy z zarostem, z włosami. Na głowie jest ich coraz mniej, za to broda wciąż rośnie. - Nie musi wyglądać jak strach na wróble. Może zadbać o swoją męskość, swój wizerunek. Czasy się zmieniają, jeszcze niedawno mężczyzna, który dbał o siebie był posądzany o zniewieściałość. Dziś już nikt nie śmieje się z gości, którzy robią sobie np. manicure czy dbają o brodę - twierdzi Nergal.
Barberian Academy & Barber Shop Fot. Wojciech Łączyński / źródło: Barberian Academy & Barber Shop Fot. Wojciech Łączyński / źródło: Barberian Academy & Barber Shop
Barberian Academy & Barber Shop źródło: Barberian Academy & Barber Shop źródło: Barberian Academy & Barber Shop
***
Macie swoje ulubione miejsca w waszych dzielnicach? Możecie zgłosić w konkursie www.mojawawakonkurs.pl .