Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski przekazał w czwartek 16 listopada w mediach społecznościowych, że sąd nie zgodził się na zakaz organizacji sobotniej demonstracji propalestyńskiej. Miasto nie zgodziło się z powodów bezpieczeństwa na organizację manifestacji. Sąd jednak zdecydował inaczej.
"Sąd nie podzielił podnoszonych przez Warszawę i Policję wątpliwości dotyczących bezpieczeństwa planowanej na weekend demonstracji propalestyńskiej, której trasa prowadzi ciasnymi uliczkami na Ochocie. Przyjmujemy tę decyzję" - napisał.
We wpisie zaapelował poza tym do policji o czujność, aby nie dopuścić do ewentualnych niebezpiecznych incydentów. "Bezpieczeństwo uczestników demonstracji i mieszkańców jest najważniejsze" - podkreślił.
Demonstracja pod hasłem "Ani jednej bomby więcej - wolna Palestyna" ma się rozpocząć w sobotę 18 listopada o godzinie 13:00 na placu Zbawiciela i iść w kierunku izraelskiej ambasady, która mieści się na starej Ochocie.
W sprawie głos zabrała Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Poinformowano, że w środę 15 listopada fundacja złożyła do Sądu Okręgowego w Warszawie opinię przyjaciela sądu w sprawie odwołania od decyzji prezydenta Warszawy zakazującej organizacji manifestacji.
"W swojej opinii Fundacja odniosła się do zagadnień związanych z poszanowaniem wolności zgromadzeń w świetle międzynarodowych standardów praw człowieka" - napisano w komunikacie. Jak stwierdzono w "przekazanej do sądu opinii Fundacja podkreśliła, że wolność zgromadzeń ma kluczowe znaczenie dla społeczeństwa demokratycznego, opartego na pluralizmie i poszanowaniu wolności słowa".
Podkreślono, że dotyczy to również "poglądów o charakterze kontrowersyjnym i budzącym sprzeciw części społeczeństwa". "Zakaz organizowania zgromadzenia publicznego może być wyłącznie środkiem o charakterze ultima ratio (środkiem ostatecznym), a władze publiczne muszą zachować szczególną ostrożność przy jego stosowaniu" - zauważono.
W świetle standardów międzynarodowych, w tym orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, poglądy głoszone na zgromadzeniach publicznych mogą budzić skrajne emocje i powodować pewne zagrożenie dla porządku, związane np. z możliwością organizacji kontrdemonstracji. Ryzyko związane z kontrowersyjnymi poglądami głoszonymi podczas demonstracji powinno prowadzić do wzmożenia wysiłków władz publicznych (przede wszystkim policji) na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa i adekwatnej, proporcjonalnej reakcji w razie wystąpienia aktów przemocy
- głosi komunikat.
"The Washington Post" przekazał w czwartek, że od 7 października zginęło ponad 11 100 Palestyńczyków w Strefie Gazy. Amerykański dziennik powołał się na dane Ministerstwa Zdrowia Gazy. Większość zabitych to kobiety i dzieci. W ciągu nieco ponad miesiąca wojny liczba ta stanowi ponad 0,5 proc. z ponad 2 milionów mieszkańców Strefy Gazy.
Organizacja Narodów Zjednoczonych z kolei apeluje nieustannie o zawieszenie broni w walkach między Hamasem a Izraelem. Zaalarmowano, że ogarniętej wojną Strefie Gazy grozi między innymi epidemia chorób zakaźnych i głód. - Ataki izraelskie zakłóciły działanie systemu opieki medycznej, ludzie nie mają dostępu do czystej wody i tłoczą się w przepełnionych schronach - mówił Wysoki Komisarz do spraw Praw Człowieka Volker Turk. Dodał, że naloty izraelskie w Strefie Gazy cechuje "intensywność rzadko doświadczana w tym stuleciu".
***