21 października ulicami Warszawy przeszedł propalestyński marsz. Jego uczestnicy sprzeciwiali się zabijaniu cywilów przez Izraelczyków i nieśli ze sobą flagi Palestyny oraz transparenty z hasłami: "Wolna Palestyna", "To, co dzieje się w Palestynie, to jest ludobójstwo i masowe zniszczenie, i jesteśmy tego naocznymi świadkami na żywo". Jedna z manifestujących kobiet, Norweżka studiująca w Warszawie, niosła transparent z napisem "Keep the world clean" ("Utrzymuj świat w czystości") - oprócz napisu na kartonie widać było flagę Izraela w koszu na śmieci.
Na stronie Avaaz.org, gdzie publikowane są petycje obywatelskie, jest odezwa do władz Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. To właśnie na tej uczelni studiuje Norweżka, która niosła transparent z antysemickim hasłem. "Jako obywatele Warszawy, miasta, w którym podczas II wojny światowej funkcjonowało największe w Europie getto, miasta, w którym zginęły setki tysięcy Żydów polskich, oraz Polaków pomagających Żydom, jako Polacy, mieszkańcy kraju, w którym naziści stworzyli sieć obozów koncentracyjnych, kraju, w którym naziści wyrządzili niezliczoną ilość krzywd na Żydach, Polakach i innych narodowościach podczas II wojny Światowej, kraju, który jak mało który rozumie, czym jest cierpienie wywołane językiem nienawiści, faszystowską i nazistowską retoryką, stanowczo protestujemy i domagamy się wyciągnięcia konsekwencji wobec studentki Państwa Uczelni, Marie Andersen, która podczas wiecu poparcia dla narodu palestyńskiego, mającego miejsce w dniu 21.10.2023, z dumą prezentowała transparent głoszący rasistowskie i antysemickie hasło, tj. 'Keep the world clean'" - czytamy.Autorzy petycji podkreślili, że "czyn Marie Andersen był wysoce haniebny i karygodny. Osoba, która otwarcie nawoływała do nienawiści, w przyszłości chce zostać lekarzem, kierować się przysięgą Hipokratesa, wykonywać zawód, w którym empatia, oraz poszanowanie dla wszystkich istnień ludzkich powinno być najwyższą wartością. Czy Marie Andersen zamierza nie udzielać pomocy lekarskiej Żydom?" - dopytują.
Petycję kończy wezwanie władz WUM oraz Samorządu Studenckiego, o wyciągnięcie konsekwencji wobec studentki. "W Warszawie, jak i w całej Polsce nie ma, i nie może być miejsca, ani zgody na język nienawiści, na język propagowania haseł nazistowskich" - czytamy. Studentka jeszcze w poniedziałek ma stawić się u dziekana i złożyć wyjaśnienia - informuje portal natemat.pl. Rzeczniczka uczelni przekazała, że "WUM współpracuje z organami ścigania, ponieważ policja jest o tej sprawie powiadomiona". - To nie oznacza, że my nie możemy prowadzić naszego postępowania, ale postępowanie organów ścigania jest tutaj nadrzędne - podkreślił Anna Rubaj.
***