Tak wyglądały warszawskie kuchnie przed wojną. Meble na miarę, "zimne szafki" i wysuwane blaty

Na przełomie XIX i XX wieku kuchnie w Warszawie były wyposażone w "cuchnący zlew, zniszczone graty i batalion robactwa". W dwudziestoleciu międzywojennym kuchnia zmieniła swoją rolę, przestała być pomieszczeniem służby. Wówczas zaczęto umieszczać w nich m.in. meble stworzone na miarę. Takie stuletnie wyposażenie wciąż można spotkać gdzieniegdzie w warszawskich kamienicach.

"Meble na wymiar nie są współczesnym wynalazkiem. Ich pomysł narodził się jako przeciwieństwo mebli używanych w kuchniach XIX-wiecznych kamienic. W 20-leciu międzywojennym reklamowano je jako praktyczne, nowoczesne i pasujące to stosunkowo niewielkich mieszkań w modernistycznych budynkach. W czasie naszych wizyt w miejskich lokalach zdarza nam się trafić na oryginalną zabudową meblową stworzoną na wymiar dla konkretnego pomieszczenia" - piszą miejscy urzędnicy.

W kamienicach z końca XIX i początku XX w. spotykamy pojemne szafki w przedpokojach - np. w kamienicy przy ul. Wileńska 13, czy nawet na klatkach schodowych np. na Szwedzkiej 25 (wszystkie zdjęcia znajdziesz w galerii). Wśród reliktów dawnego wyposażenia mieszkań z tego okresu królują tzw. zimne szafki pod parapetami okien kuchennych, czy lodownie pełniące funkcję współczesnych lodówek, np. ta z kamienicy przy ul. Poznańskiej 38. Pozostałe elementy wyposażenia lokali stanowiły tradycyjne meble ruchome.

Poznańska 38Poznańska 38 UM Warszawa

Architekt Piotr Michał Maria Lubiński w artykule pt.: "Kuchnia", ("Arkady" nr 5 z 1936 r.) pisał (pisownia oryginalna):

Każda przeciętna kamienica posiada w swych mieszkaniach taką dużą, ciemną kuchnię z olejną lamperją w kolorze brązowym lub "pod perłę", zaopatrzoną w węglowy trzon kuchenny i cieknący cuchnący zlew. A pozatem? Pozatem nic więcej oprócz paru zniszczonych gratów, kredensu, który dawniej królował w jadalni, straszliwej paki na węgiel i całych batalionów robactwa.

Sytuacja opisana przez Lubińskiego zmienia się w 20-leciu międzywojennym. Kuchnie zaczęto wyposażać w przeznaczone do nich, szyte na miarę zabudowy meblowe. Wiąże się to ze zmianą postrzegania roli tego pomieszczenia. Kuchnia przestała być pomieszczeniem usytuowanym w najdalszym zakątku domu, w którym przebywa wyłącznie służba. 

W 1927 r. Barbara Brukalska zaprojektowała wzorcową kuchnię - model wspólny dla mieszkań 1-, 2- i 3-izbowych dla Kolonii IV Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, projektowanej przez nią i jej męża, Stanisława Brukalskiego. W 1929 r., w pierwszym, marcowym numerze pisma "Dom. Osiedle. Mieszkanie" pojawił się artykuł Brukalskich na temat kuchni współczesnej, zilustrowany zdjęciami zrealizowanej, pokazowej kuchni. Nie było to jak dotychczas zamknięte pomieszczenie, ale dość głęboka wnęka, z oknem, otwarta na pokój i zabudowana funkcjonalnymi meblami. 

Kuchnia wg projektu Barbary Brukalskiej, 'Dom. Osiedle. Mieszkanie', nr 1 1929 r.Kuchnia wg projektu Barbary Brukalskiej, 'Dom. Osiedle. Mieszkanie', nr 1 1929 r. UM Warszawa

Meble Brukalskiej miały prostą formę, były wykonane z drewna i malowane farbą olejną na jasny kolor. Warto zaznaczyć, że nad Wisłą doskonale znane były projekty tzw. kuchni frankfurckiej autorstwa Margarete Schutte-Lichotzky, austriackiej architektki działającej w Niemczech Weimarskich, nazwanej "matką nowoczesnej kuchni".

Kuchnia idealna

Lubiński we wspomnianym artykule z "Arkad" podaje taką receptę na dobrą kuchnię: "(...) praktyczna kuchnia nie powinna być zbyt duża. W wielkiej kuchni traci się moc czasu na komunikację i zbędne ruchy. To jest pierwszy dogmat, drugi to dążenie do urządzenia kuchni meblami t. zw. wbudowanemi, to znaczy ściśle dopasewanemi rozmiarami i wzajemnym ustosunkowaniem do danej kuchni. Kuchnia musi być jasna, dobrze oświetlona i pierwszorzędnie przewietrzana (...). Okna powinny znajdować się nie za nisko, gdyż zabierają miejsce".

W dalszej części szczegółowo odnosi się do poszczególnych elementów wyposażenia. Jeśli chodzi o wygląd kuchni, to pisze, że ściany kuchni powinny być wyłożone płytkami ceramicznymi, pomalowane lub polakierowane w kolorach jasnych, najlepiej białym. Taka sama uwaga dotyczy koloru sufitu i mebli. Za materiał najodpowiedniejszy na podłogi uważa: terakotę, lastriko, skałodrzew, gumę lub linoleum. Z ciekawostek można wymienić, że w nowoczesnej kuchni praca odbywa się na siedząco, więc musi być ona wyposażona w krzesło lub taboret, najlepiej na śrubie (czyli podnoszone i obniżane przez kręcenie siedziskiem).

Zobacz wideo Niecodzienne znalezisko w samym centrum miasta. Ma ponad 500 lat. Zobaczyliśmy je z bliska

Modernistyczne meble na wymiar w lokalach miejskich

A jak w Warszawie teorię wcielano w praktykę? Wiedzę na ten temat mamy głównie na podstawie zdjęć nowoczesnych kuchni umieszczanych na łamach prasy. Ale gdzieniegdzie można spotkać ją jeszcze w stołecznych mieszkaniach. 

Kuchnia w jednym z lokali w budynku przy ul. Racławickiej 17 ma około 6 metrów kwadratowych, a jej meble ulokowano na rzucie litery "L". Zachowała się w niej zabudowa drewniana pod oknem z wentylowaną "zimną szafką" i słupek szuflad z masywnymi gałkami. Okno nad blatem roboczym pozwalało na jego dobre oświetlenie. 

Na ścianie bocznej zachował się tzw. kredens ścienny z oknem podawczym - dzięki niemu można było przekazać potrawy bezpośrednio do pokoju stołowego i odstawić brudne naczynia do kuchni.  Podobne meble, wykonane przez firmę Telesfor Ryński z Warszawy, a zaprojektowane przez architektów Lucjana Korngolda i Henryka Bluma, można znaleźć na zdjęciu prezentowanym w nr 3 pisma "Wnętrze" z 1933 r.

Kuchnia wg L. Tomaszewskiego, 'Wnętrze', nr. 3, 1933 r.Kuchnia wg L. Tomaszewskiego, 'Wnętrze', nr. 3, 1933 r. UM Warszawa

Zabudowa z okienkiem podawczym zachowała się również w jednym z lokali w budynku przy ul. Sewerynów 4. Wąska szafka obok okienka umożliwiała przechowywanie wysokich przedmiotów, np. szczotek. Zabudowa ta była usytuowana w przedpokoju, przy wejściu do jadalni. 

Całe gospodarstwo w jednej szafce

Taka wąska i wysoka szafka jest również elementem zabudowy wnęki w niewielkiej kuchni w jednym z lokali w budynku przy ul. Rzymskiej 21, pochodzącym z lat 30. XX wieku (kuchnia widoczna na zdjęciu głównym). W górnej partii zabudowy znajdują się w dwóch poziomych rzędach po dwie szafki zamykane pojedynczymi drzwiczkami. Pod nimi usytuowana jest wspomniana wąska szafka. Część obok niej została podzielona na niewielką szafkę z trzema szufladkami poniżej i kolejną szafkę. Pod nimi zaplanowano dwa wysuwane elementy, które mogły służyć jako deska do krojenia, stolnica, czy dodatkowy blat roboczy. Szafka pod nimi ma wtórne, przesuwne drzwiczki. Na samym dole usytuowana jest szuflada. 

Podobne sprytne rozwiązania często pojawiały się w przedwojennych meblach kuchennych np. zabudowa zaprojektowana przez Leonarda Tomaszewskiego, której zdjęcie zamieszono na łamach wspomnianego nr 3 pisma "Wnętrze" z 1933 r. Meble Tomaszewskiego zawierały specjalną szafkę, w której chowała się zintegrowana z zabudową meblową deska do prasowania oraz stolnicę - szufladę.

Kolejny przedwojenny przykład zabudowy meblowej znalazł się w jednym z lokali przy ul. Jaworzyńskiej 7 - zabudowa ta jest usytuowana w pomieszczeniu gospodarczym między pokojem a kuchnią, a obok niej widoczny jest murowany element z metalowymi drzwiczkami - prawdopodobnie relikt dawnego zsypu.  

"Zabudowy meblowe są cennym elementem oryginalnego wyposażenia wnętrz. Są świadectwem zmieniających się tendencji w wyposażeniu wnętrz i w ogóle podejścia do architektury. W naszych wytycznych rekomendujemy ich pozostawienie, o ile ich stan techniczny na to pozwala" - apelują urzędnicy.

Więcej o: