Na przestrzeni ostatnich tygodni doszło już do kilku interwencji funkcjonariuszy Straży Granicznej wobec takich turystów. W piątek w godzinach porannych oraz w minioną środę doszło do kolejnych takich incydentów z udziałem podróżnych na Lotnisku Chopina. W obu przypadkach byli to mężczyźni, mieszkańcy podwarszawskich miejscowości - w wieku 45 i 43 lat. Jeden z nich planował podróż do Antalyi - planował, bo ostatecznie został wycofany z rejsu. Mężczyzna zażartował, że w walizce posiada granatnik i kałasznikowa.
Zarówno nim jak i jego bagażem zajęli się funkcjonariusze z Grupy Interwencji Specjalnych z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie, dokonując sprawdzenia pod kątem pirotechnicznym. Nie ujawniono żadnych materiałów niebezpiecznych, ale 43-latek poza tym, że nie został wpuszczony na pokład samolotu, poniesie również konsekwencje, które regulują przepisy kodeksu wykroczeń czy ustawy prawo lotnicze.
Podobne skutki swojego bezmyślnego zachowania dotknęły również pasażera lotu do Agadiru. 45-latek podróżujący z żoną, podczas odprawy biletowo-bagażowej poinformował pracownika obsługi naziemnej, że posiada w bagażu granat. Po krótkiej wymianie zdań przyznał, że tylko zażartował. W konsekwencji jego czynu żona odleciała planowanym rejsem do Maroka, on i jego bagaże, po przeprowadzonej procedurze pirotechnicznej przez funkcjonariuszy GIS - zostały na miejscu.
"Nie ma taryfy ulgowej w kwestii bezmyślnych i głupich żartów" - piszą pogranicznicy. Pasażerów, szczególnie tych podróżujących z portów lotniczych, obowiązują ścisłe zasady, za złamanie, czy naruszenie których grożą sankcje uregulowane przepisami kodeksu wykroczeń tj. art. 66 § 1 pkt 1 kw. Wywołanie fałszywego alarmu, art. 51 kw. Zakłócenie spokoju lub porządku publicznego, art. 54 kw. Naruszenie przepisów porządkowych oraz ustawy Prawo Lotnicze art. 210. ust. 1 pkt. 5a.