Płock. Radosław K. miał zabić syna i dwóch pasierbów. Nie stanie jednak przed sądem

42-letni Radosław K., którego śledczy podejrzewają o zabicie trzech chłopców, nie stanie przed sądem. Jak podaje TVN Warszawa, biegli psychiatrzy po raz drugi stwierdzili, że w chwili zbrodni mężczyzna był niepoczytalny.

W marcu ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Płocku przedstawiła Radosławowi K. zarzuty zabójstwa trzech chłopców ze szczególnym okrucieństwem. Według śledczych mężczyzna miał zamordować ośmioletniego syna oraz pasierbów w wieku 12 i 17 lat. W czerwcu mężczyzna został skierowany na obserwację psychiatryczną. 

Zobacz wideo Joanna na posiedzeniu Zespołu Praw Kobiet. "Jak się zabiera głos, to z przedmiotu stajemy się podmiotem"

Na początku tego roku biegli stwierdzili, że w chwili popełnienia zbrodni 42-latek był niepoczytalny. Teraz Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku, poinformowała TVN Warszawa, że wpłynęła druga opinia biegłych psychiatrów. Jak podkreśliła, zdaniem śledczych dokument jest "pełny", a więc nie będą wnioskować o kolejny. I tym razem biegli uznali, że Radosław K. w chwili popełnienia morderstwa był niepoczytalny. Oznacza to, że mężczyzna nie stanie przed sądem. Śledztwo w jego sprawie zostanie umorzone.

Płock. Radosław K. miał zabić syna i dwóch pasierbów.

Morderstwo wyszło na jaw 9 marca 2022 roku, gdy koleżanka zamordowanego 17-latka zgłosiła służbom pożarnym, że nie ma kontaktu ze swoim kolegą. Wtedy też rozpoczęto poszukiwania w jego domu przy ul. Wyszogrodzkiej w Płocku. W mieszkaniu znaleziono ciało chłopaka oraz jego dwóch braci. Śledczy próbowali ustalić, gdzie przebywa Radosław K., który miał sprawować nad nimi opiekę. Mężczyzna został znaleziony 17 marca przez policjanta po służbie. Wtedy też został zatrzymany i doprowadzony do płockiej prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty potrójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.

Sekcja zwłok dzieci wykazała, że przyczyną ich śmierci był wstrząs krwotoczny, do którego doszło z powodu głębokich ran ciętych szyi. Jeden z młodszych chłopców miał również rany cięte na rękach, które świadczyły o tym, że próbował się bronić. Podczas prowadzonego przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do zabójstw, odmówił też składania wyjaśnień w sprawie.

Więcej o: