Sąd rozpatrywał, czy mężczyzna powinien odpowiadać za spowodowanie wypadku, czy zabójstwo z zamiarem ewentualnym, za co grozi znacznie wyższa kara. Sędzia mówił, że działanie kierowcy wskazuje, że nie chciał zabić człowieka.
- Oskarżony podjął manewr hamowania, gwałtowny pisk opon temu towarzyszył, chcąc uniknąć wypadku. Tym zamanifestował, że nie chce spowodowania śmierci w zamiarze ewentualnym. Aczkolwiek działał ze skrajną lekkomyślnością
- mówił sędzia Sławomir Machnio. Przedstawiając ustne motywy wyroku, sędzia powiedział, że sąd apelacyjny zgadza się z sądem okręgowym, że wyłączną przyczyną wypadku była nadmierna prędkość pojazdu.
Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł więc karę siedmiu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności dla Krystiana O. Jest to wyrok o cztery miesiące krótszy, niż ten wydany w sądzie I instancji.
Cztery lata temu kierowca, jadąc z prędkością około 130 km/h wjechał w dwójkę rodziców przechodzących na pasach z dzieckiem w wózku. 33-letni mężczyzna w ostatniej chwili popchnął żonę z wózkiem w stronę chodnika, aby uniknąć zderzenia. Sam nie miał tyle szczęścia. Mimo reanimacji zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
- On po prostu pędził tym samochodem, nie patrzył na nic, na nikogo - powiedział dla polsatnews.pl w 2019 roku Witold Peszczyński, świadek wypadku i przyjaciel ofiary.
W listopadzie 2021 roku warszawski Sąd Okręgowy skazał kierowcę na siedem lat i dziesięć miesięcy więzienia oraz 15-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Odwołanie od tego wyroku złożyli pełnomocnicy rodziny ofiary, którzy uważali, że Krystian O. popełnił zabójstwo z zamiarem ewentualnym, czyli takim, gdzie sprawca przewiduje możliwość popełnienia przestępstwa i godzi się na to. Natomiast obrona złożyła apelację, wnioskując o obniżenie wyroku sądu I instancji.
W sądzie apelacyjnym został przesłuchany nowy biegły z dziedziny ruchu drogowego. Jak podaje wyborcza.pl, stwierdził on, "że ze względu na przeprowadzone, nieuprawnione modernizacje, wykraczające poza homologację i rozwiązania techniczne producenta, pojazd, którym jechał sprawca, był niesprawny technicznie. I mimo że miał ważne badania technicznie dopuszczające go do ruchu, nie powinien poruszać się po drogach". Ekspert przyznał, że główną przyczyną wypadku była prędkość auta. Kierowca niemal trzykrotnie przekroczył dopuszczalną prędkość w terenie zabudowanym.
Biegły dodał również, że "opony w samochodzie nie miały odpowiedniego zarysu rzeźby bieżnika, a układ hamulcowy był niesprawny. Nie było też systemu ABS, który z jednej strony miał za zadanie pozwolić na prawidłową współpracę kół z podłożem, ale przede wszystkim zapewnić sterowalność".
Oskarżonemu został wymierzony niemal najwyższy wymiar kary, bo za spowodowanie wypadku grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności. Jak powiedział sędzia, kara została nieznacznie złagodzona, bo Krystian O. nie był wcześniej karany, po wypadku wezwał pomoc.
Adwokat Marta Zakrzewska reprezentująca rodzinę poszkodowanego mówiła, że wyrok sądu apelacyjnego nie realizuje poczucia sprawiedliwości. Zapowiedziała, że sprawdzi, jakie są możliwości złożenia kasacji w tej sprawie, zaznaczyła, że liczy na zaangażowanie Prokuratora Generalnego, który również może złożyć kasację.
- Nadal uważamy, że kierowca, który się porusza w taki sposób autem, autem nienadającym się do użytku, w miejscu, w którym występuje mnogość przejść dla pieszych, powinien liczyć się z tym, że doprowadzi do wypadku śmiertelnego, niejako się na to godzi - powiedziała Zakrzewska. Mecenas zaznaczyła, że ta i inne podobne sprawy pokazują, że polskie przepisy powinny być zmienione.
Śmiertelne potracenie młodego taty wywołało oburzenie i protesty mieszkańców Bielan. Społeczność domagała się przebudowy ulicy, aby poprawić jej bezpieczeństwo. Od 1 stycznia 2022 roku, zostały zaostrzone kary dla kierowców nieprzestrzegających przepisów drogowych, a prezydent Warszawy niedługo po tragicznym wypadku przeznaczył 10 mln zł na przebudowę ul. Sokratesa, gdzie powstało m.in. rondo.