Prosił o pomoc, przechodnie myśleli, że jest pijany. Trafił do szpitala z podejrzeniem udaru

Stołeczni strażnicy wezwali pogotowie do mężczyzny, który zasłabł na ulicy Kasprowicza. Ratownicy podejrzewali u niego udar. Mężczyzna przyznał strażnikom, że wcześniej szukał pomocy u przechodniów. Ci jednak uznali, że jest pijany.

Strażnicy miejscy z V Oddziału Terenowego dostali we wtorek wieczorem zgłoszenie o pijanym mężczyźnie zaczepiającym ludzi wychodzących ze sklepu spożywczego na ulicy Kasprowicza.

"Funkcjonariusze natychmiast udali się we wskazane miejsce. Zastali tam starszego mężczyznę, który trzymając rękę na klatce piersiowej, opierał się o ścianę budynku. Strażnicy nie poczuli od niego alkoholu" - czytamy w komunikacie Straży Miejskiej.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

"Mężczyzna z trudem oddychał, ale zdołał poinformować strażników, że czuje silny ból w klatce piersiowej i jest mu bardzo zimno" - dodano.

Zobacz wideo Ozdoba: Wyborcy chcą formuły Zjednoczonej Prawicy

Straż Miejska: potrzebował pomocy, przechodnie myśleli, że był pijany

Mężczyzna przyznał w rozmowie ze strażnikami, że szukał u przechodniów pomocy, ale nikt nie reagował. W pewnym momencie zaczął się osuwać na chodnik.

"Strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe i ułożyli mężczyznę w pozycji bocznej bezpiecznej na kocu termicznym, a drugim go nakryli. Podczas oczekiwania na przyjazd ratowników, strażnicy zorientowali się, że mężczyźnie zaczyna drętwieć połowa ciała i traci on przytomność" - informują strażnicy.

Mężczyzna trafił do szpitala z podejrzeniem udaru.

Więcej o: