Pasażerka warszawskiego autobusu, ukarana za jazdę bez biletu, wygrała w sądzie ze stołecznym ratuszem - podała przed kilkoma dniami "Gazeta Krakowska".
Do sytuacji doszło w autobusie komunikacji miejskiej w Warszawie. Była godz. 23, kobieta próbowała kupić bilet w biletomacie, ten jednak był zepsuty. Do autobusu wsiedli kontrolerzy, którzy domagali się od kobiety zapłaty za bilet i wniesienia "opłaty dodatkowej".
"Opłata dodatkowa" to po prostu kara za przejazd bez biletu, wynosząca w Warszawie (w przypadku biletu normalnego) 266 zł.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Jak relacjonowała pełnomocniczka kobiety w rozmowie z "Gazetą Krakowską", kontrolerzy chcieli zapłaty w gotówce, mieli też proponować kobiecie podwiezienie do bankomatu. Pasażerka odmówiła. Po jakimś czasie dostała pocztą sądowy nakaz zapłaty.
Sąd Rejonowy dla Krakowa-Krowodrzy w Krakowie oddalił powództwo Miasta Stołecznego Warszawy.
- W naszej sprawie sąd uznał, że awaria biletomatu obciąża miasto, a nie pasażera. To, że biletomat nie działa, wpisane jest w ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej, czyli jest to problem przewoźnika, a nie konsumenta - mówiła w rozmowie z "Gazetą Krakowską" adwokat Joanna Składowska z Kancelarii Bielański, Składowska Adwokaci, Radcowie Prawni.
Zapytaliśmy Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie, czy to oznacza, że od teraz kontrolerzy nie będą już nakładali kar, jeśli znajdujący się w pojeździe biletomat będzie miał awarię.
Rzecznik ZTM Tomasz Kunert odpowiedział, że tak się nie stanie. Dodał jednak, że pasażer w takiej sytuacji ma szansę na pozytywne dla niego rozstrzygnięcie sprawy.
"Każdy pasażer, który nie zgadza się z nałożoną na niego opłatą dodatkową, może złożyć reklamację. Każda jest analizowana indywidualnie i jeśli potwierdzi się, że urządzenie było niesprawne, może to być przesłanką do anulowania opłaty dodatkowej" - przekazał nam przedstawiciel Zarządu Transportu Miejskiego.
Tomasz Kunert podkreślił, że "kontroler na miejscu nie jest stanie sprawdzić, co jest przyczyną niesprzedania biletu przez biletomat (a może być to np. brak środków na koncie osoby kupującej, uszkodzenie karty płatniczej itd.)".
Rzecznik ZTM przekazał nam, że jest to analizowane w trakcie procedury reklamacyjnej, w ramach której sprawdzany jest raport z pracy biletomatu i zapis monitoringu.
"Sąd na podstawie materiału dowodowego wydaje indywidualny wyrok, dotyczący tej jednej konkretnej sprawy. W tego typu sprawach (związanych z podnoszonym przez pasażerów niedziałającym biletomatem jako powodem braku ważnego biletu na przejazd) zapadają różne wyroki, tzn. niektóre sądy oddalają powództwo ZTM, inne podtrzymują i orzekają zapłatę przez pasażera" - zaznaczył Tomasz Kunert.
Nawiązując do sytuacji opisanej przez "Gazetę Krakowską", rzecznik ZTM wyjaśnił, że pasażerka nie złożyła reklamacji i nie opłaciła w wyznaczonym terminie wezwania do zapłaty, co w efekcie doprowadziło do uruchomienia procedury sądowej.