Znaleziono oryginalne klisze z powstania w getcie warszawskim. Po 80 latach, "w ostatnim pudełku"

Na początku grudnia w rodzinnych zbiorach odnalezione zostały oryginalne klisze fotograficzne z powstania w getcie warszawskim. Zdjęcia zrobił strażak, który został skierowany tam przez Niemców - miał pilnować, aby ogień nie przeniósł się na stronę "aryjską".

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Tak przebiegało powstanie w getcie warszawskim

O odnalezieniu fotografii po niemal 80 latach poinformowało Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. "Klisza zawiera komplet zdjęć wykonanych w czasie powstania w getcie warszawskim przez Zbigniewa Leszka Grzywaczewskiego (1920-1993), który w czasie wojny służył w Warszawskiej Straży Ogniowej. Niemcy skierowali strażaków do płonącego getta - mieli pilnować, żeby pożar nie przenosił się na domy po stronie 'aryjskiej'. Wówczas 23-letni strażak wykonał zdjęcia" - podkreśla instytucja.

Fotografie wykonane przez Polaka często są niewyraźne, wykonywane w pośpiechu, z ukrycia lub są częściowo przysłonięte ramą okna, ścianą budynku czy stojącymi ludźmi. "Choć tak niedoskonałe, są bezcenne. Są to jedyne znane nam zdjęcia zrobione wewnątrz getta w czasie powstania, które nie są autorstwa Niemców" - zaznacza POLIN.

Zdjęcia można obejrzeć w galerii na górze strony

Fotografie odnaleziono "w ostatnim pudełku"

Jak informuje muzeum, poszukiwanie negatywów trwało od wielu miesięcy. Syn Zbigniewa Leszka Grzywaczewskiego, Maciej, na prośbę autorek wystawy "Wokół nas morze ognia. Losy żydowskich cywilów podczas powstania w getcie warszawskim" przejrzał całe archiwum fotograficzne swojego ojca. Kliszę odnalazł dopiero "w ostatnim pudełku".

Część ze znalezionych zdjęć nigdy wcześniej nie były pokazywane. "To widoki dymu nad gettem, na jego ulicach i podwórkach, wypalone domy, strażacy gaszący pożar, stojący na dachu domu i spożywający posiłek z metalowych menażek na ulicy. Dużo kadrów to powtórzenia tych samych ujęć, w szczególności płonących budynków, muru getta i ludzi prowadzonych na Umschlagplatz. Wydaje się, że Leszek Grzywaczewski starał się jak najlepiej zarejestrować te sceny, zdając sobie sprawę z wagi dokumentacji wydarzeń niedostępnych dla wzroku ludzi po drugiej stronie muru getta" - napisało muzeum.

Grzywaczewski spędził w getcie warszawskim prawie cztery tygodnie. "Widok tych ludzi wyprowadzanych stamtąd [z bunkrów - przyp.] to mi chyba do końca życia pozostanie w oczach. Twarze (…) o obłąkanym, nieprzytomnym spojrzeniu. (…) Sylwetki słaniające się z głodu i przerażenia, brudne, zdarte. Rozstrzeliwani masami, jedni żywi przewracają się przez trupy innych już zlikwidowanych" - pisał w swoim dzienniku.

Więcej o: