W nocy z soboty na niedzielę doszło do brutalnego morderstwa w jednej z najbardziej prestiżowych dzielnic Warszawy. W jednym ze strzeżonych bloków przy Alei Wilanowskiej niespodziewanie pojawiła się policja. Dopiero rano mieszkańcy dowiedzieli się, co się stało. W jednym z mieszkań znaleziono zamordowane niemowlę. Starsi bracia zabitej dziewczynki też mieli obrażenia - informuje Wirtualna Polska.
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Około godziny 1 w nocy na drugim piętrze bloku policja zastała tragiczną scenę. Miesięczna dziewczynka z ranami kłutymi klatki piersiowej była martwa. W pokoju byli też dwaj chłopcy Olivier i Natan. Starszy miał 9, młodszy 3 lata. Jeden z nich miał stłuczoną głowę, a drugi ranę kłutą szyi.
Matka dzieci to 32-latka, która w nocy zniknęła. Kilkanaście godzin później policjanci znaleźli ją na cmentarzu w Starych Babicach. Najprawdopodobniej w tym tygodniu kobieta usłyszy zarzuty - ma też paść wniosek o tymczasowy areszt.
Mieszkańcy osiedla, pytani o to, co się wydarzyło przez dziennikarzy wp.pl, nie kryli zaskoczenia. Wielu znało rodzinę, w której doszło do tragedii. Dzieci bawiły się wspólnie na placu zabaw.
- O tu, w tej piaskownicy, i na tej zjeżdżalni Olivier bawił się z naszymi chłopakami. Nawet nie wiemy, jak wytłumaczyć im taką tragedię. Od rana wypytują, co się stało, a my staramy się, żeby dotarło do nich jak najmniej informacji. Rodziców kojarzymy, ale się nie kolegowaliśmy, bo aż tak nie uczestniczyli w osiedlowym życiu - mówili zebrani ludzie.
Nie wiadomo, co się działo z ojcem dzieci. Sąsiedzi podejrzewają, że na weekend wyjechał. Miał z entuzjazmem opowiadać o przyjściu na świat dziewczynki.
Najbliżsi sąsiedzi o kobiecie, która jest podejrzana o dzieciobójstwo, mówią dobrze.
- Znałem tę panią i jej dzieci. Bardzo porządni ludzie. Dzieci były zadbane, dobrze wychowane. Zawsze mówiły mi "dzień dobry". Ta pani tak samo, sympatyczna, miła kobieta. Nie mogę powiedzieć o nich złego słowa. To jest dla mnie ogromne zaskoczenie. Nie interesowałem się ich rodzinnymi sprawami, ale jako sąsiedzi byli wspaniali. Nigdy nie było tam awantur - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską 80-letni Edward.
Sąsiedzi, którzy rozmawiali z dziennikarzami, podejrzewają, że kobieta mogła mieć depresję poporodową. W tej chwili 32-latka pozostaje do dyspozycji policji i prokuratury. Śledczy nie zdradzają dotychczasowych ustaleń.
*****