"Z każdym dniem rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie Rosja popełnia coraz bardziej makabryczne akty terrorystyczne przeciwko Ukrainie i Ukraińcom. Bombardowanie centrum handlowego w Kremieńczuku, ostrzały rakietowe budynków i obiektów cywilnych w Kijowie, Mikołajowie, Dniprze, Czerkasach, Oczakowie, ostrzały, kolejki za wodą przy linii frontu" - wyliczają organizatorzy wydarzenia.
Protestujący domagają się od władz wzmocnienia embarga i uznania Rosji za państwo terrorystyczne. W ich ocenie "Rosja nie będzie wówczas dostawać pomocy międzynarodowej, nikt nie będzie sprzedawać jej produktów podwójnego zastosowania, a także nie dostanie ona dofinansowania za granicą".
"Wszyscy rosyjscy urzędnicy, politycy oraz osoby państwowe zmienią się w sponsorów terroryzmu, których trzeba aresztować lub usunąć. Nawet status dyplomatyczny nie będzie w stanie ich uratować" - mówią organizatorzy demonstracji.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Z informacji TVN24 wynika, że na miejscu zebrało się około 2-3 tysięcy osób. Manifestujący przynieśli ze sobą flagi Ukrainy. Mieli także transparenty z napisami: "Nie wojnie", "Solidarność z Ukrainę", "Chwała Ukrainie" i "Rosja jest państwem terrorystycznym".
Jednym z powodów zorganizowania protestu właśnie w niedzielę, jest rocznica zestrzelenia malezyjskiego samolotu w 2014 roku. W katastrofie na wschodzie Ukrainy zginęło wówczas 298 pasażerów.
Protest zakończył się po godzinie 16.