Na 45-sekundowym nagraniu słychać wulgarne epitety i krzyki. Klientka dopytuje sprzedawczynię, czy nie rozumie tego, jaki chce chleb i każe kobiecie "wynosić się z Polski".
- Proszę bardzo. Ja w swoim kraju pracowałam w urzędzie skarbowym. Pani mnie nie straszy - odpowiada ekspedientka na kierowane wobec niej inwektywy.
To jednak sprowokowało agresywną klientkę. Kobieta zaczęła krzyczeć do Ukrainki, żeby w takim razie "jechała do siebie". - Robicie takie zamieszanie w naszym kraju, że to się w głowie nie mieści - "radziła" agresorka.
Następnie z jej strony padły pod adresem ekspedientki wulgarne i obraźliwe określenia, które nie nadają się do publikacji.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
"Gazeta Stołeczna" ustaliła, że film nagrano w piekarni na Woli. Właścicielka sklepu nie odniosła się do sprawy, tłumacząc to dobrem pokrzywdzonej sprzedawczyni.
Sprawą zajmuje się już jednak policja, która dostała zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. - Prowadzimy ustalenia w tej sprawie. Przesłuchaliśmy świadków. Wstępna kwalifikacja czynu została określona jako znieważenie na tle narodowościowym - powiedziała tvnwarszawa.pl Marta Sulowska.
Policja miała już ustalić tożsamość agresywnej klientki.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>