Radziwiłł wraz z Ordo Iuris wojuje z władzami Warszawy. Unieważnił konkurs, bo "ma na celu promocję ideologię gender"

Zaalarmowany przez organizację Ordo Iuris Konstanty Radziwiłł postanowił unieważnić rozpisany przez zastępcę prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego konkurs na prowadzenie sieci współpracy, która miałaby zapobiegać dyskryminacji w miejscach pracy. Wojewoda mazowiecki uznał, że projekt "ma na celu de facto promocję ideologii gender", został rozpisany tak, by wykluczyć z udziału organizacje o profilu religijnym i "zwalcza myślenie odmienne".

7 grudnia 2021 roku prezydent Warszawy ogłosił otwarty konkurs ofert na prowadzenie sieci współpracy Równe Miejsce dla miejsc usługowych wolnych od dyskryminacji. Działania miałyby być realizowane w latach 2022-2024 i mają na celu "upowszechnianie i ochronę wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich, a także działania wspomagające rozwój demokracji".

Pomysł ten nie spodobał się jednak skrajnie konserwatywnej organizacji Ordo Iuris oraz wojewodzie mazowieckiemuKonstantemu Radziwiłłowi.

Radziwiłł z Ordo Iuris wojuje z władzami Warszawy

Projekt skierowany jest do podmiotów świadczących usługi w Warszawie, a także usługobiorców. Szczególnie istotne są "osoby zagrożone dyskryminacją lub jej doświadczające, m.in. ze względu na: płeć, wiek, niepełnosprawność, wyznawaną religię lub bezwyznaniowość, przynależność narodową lub etniczną, przekonania polityczne, przynależność związkową, orientację seksualną, tożsamość i ekspresję płciową, światopogląd lub inne osoby ze szczególnymi potrzebami".

Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Zwycięzca konkursu miałby m.in. promować sieć współpracy Równe Miejsce, aktualizować bazę miejsc, które się do niej przyłączą, organizować szkolenia, zapewnić dostęp do konsultacji i innych form wsparcia eksperckiego, tworzyć ciekawe i przystępne materiały edukacyjne i wypracować szczegółowy regulamin.

Do konkursu zgłosiła się jedna instytucja - Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego i została pozytywnie zaopiniowana. Niemniej skrajnie konserwatywne Ordo Iuris doniosło o sprawie należącemu do PiS wojewodzie mazowieckiemu, Konstantemu Radziwiłłowi. Ten ochoczo zdecydował się przyłączyć do krytyki konkursu, który miałby promować antydyskryminacyjne praktyki. Dlaczego? Bo uznał, że projekt będzie promował nieistniejącą "ideologię gender", a także potencjalnie może doprowadzić do prześladowań osób, które mają konserwatywne poglądy i uważają, że małżeństwo to jedynie związek kobiety i mężczyzny.

Przypomnijmy: istnienia "ideologii gender" nie potwierdzają żadne źródła naukowe, to tzw. słowo wytrych. Termin gender, którego duchowni, prawicowi publicyści i politycy często używają w towarzystwie słowa ideologia, jest używany w naukach społecznych i humanistycznych i oznacza płeć kulturową. Studia dotyczące zagadnień związanych z gender (ang. gender studies) prowadzone są m.in. przez Polską Akademię Nauk (chodzi o badania nad kulturowymi i społecznymi procesami kształtowania się norm męskości i kobiecości, które są podejmowane na uniwersytetach na całym świecie).

Radziwiłł: celem publicznym nie może być zwalczanie odmiennego myślenia

W przesłanym do Urzędu Miasta piśmie wojewoda mazowiecki próbuje wykazać, że oferta konkursowa zawierała "idee naruszające prawo i propagowanie ideologii gender", wykraczała poza zakres działania samorządu terytorialnego, narusza przepisy o wolności do wyrażania opinii i zmierza "niechybnie do ingerencji w sferę życia prywatnego obywateli".

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina. 

Radziwiłł wskazuje, że konkurs trzeba odwołać m.in. dlatego, że w ofercie pojawiły się takie zwroty jak "tożsamość i ekspresja płciowa", które jego zdaniem są "nieznane polskiemu porządkowi prawnemu" - nie pojawiają się ani w Konstytucji, ustawa o wdrożeniu wybranych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania, ani Kodeks pracy.

Wojewodę martwi też możliwość, że działania, które miałyby zapobiegać dyskryminacji, doprowadzą do karania osób o konserwatywnych poglądach: "Bardzo możliwe, że za owy 'wszelki przejaw stereotypizacji lub uprzedzeń', przy uwzględnieniu m.in. orientacji seksualnej oraz tożsamości i ekspresji płciowej, będzie uznane wypowiedzenie przez pracownika opinii (w prywatnej rozmowie lub publicznie, choćby w portalu społecznościowym), że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, wyrażenie sprzeciwu wobec adopcji dzieci przez pary homoseksualne, lub stwierdzenie, iż rozróżnić można jedynie dwie płci, w oparciu o anatomię człowieka".

Radziwiłł uważa, że "bezprawne karanie pracowników w oparciu o ww. przesłanki może być podstawą do dochodzenia roszczeń pracowniczych z tytułu naruszenia zasady niedyskryminacji i równego traktowania w zatrudnieniu, (...) a w określonych przypadkach wyczerpywać znamiona mobbingu".

Zaalarmowany pismem od Ordo Iuris wojewoda twierdzi, że konkurs ma promować "ideologię gender", "której jednym z głównych założeń jest odejście od określania płci człowieka w oparciu o aspekty biologiczne, a przy okazji zanegowanie tradycyjnego modelu rodziny oraz małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny". Jego zdaniem zatem w konkursie, który unieważnił "nie tyle chodzi zatem o przeciwdziałanie dyskryminacji, ile o kolejny element, prowadzonej przez władze Warszawy, kampanii promującej określoną ideologię, co z pewności nie mieści się w sferze zadań publicznych (...) Za niedopuszczalne uznać należy zatem dotowanie rodzaju przedsięwzięć przez jednostkę samorządu terytorialnego".

Ponieważ konkurs był otwarty i zgłosiła się tylko jedna organizacja - Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego - wojewoda spekuluje, że postępowanie było rozpisane właśnie pod tę instytucję, a przynajmniej tak skonstruowane, żeby wykluczyć z udziału konserwatywne organizacje.

"Z oczywistych względów nasuwa się konstatacja, iż organizacje o profilu konserwatywnym, odwołujące się w swojej działalności do tradycji, religii, byłyby de facto pozbawione szans na wygranie konkursu organizowanego dla realizacji zadania odwołującego się do aspektów ideologicznych, nie tyle zmierzających do walki z dyskryminacją i nierównym traktowaniem, co narzucających określony punkt widzenia. Paradoksalnie zatem, zadanie publiczne mające z założenia służyć przeciwdziałaniu dyskryminacji, prowadzi jednocześnie do dyskryminacji i nierównego traktowania ze względu na światopogląd" - przekonuje.

Przypomnijmy, w 2021 roku ten sam wojewoda po tym, jak Warszawa zablokowała Marsz Niepodległości, wyraził swoją zgodę na cykliczne organizowanie tego wydarzenia przez środowiska skrajnych nacjonalistów, co Rafał Trzaskowski uznał za niezgodne z prawem. Potem też Radziwiłł wydał polecenie prezydentowi Warszawy, by z trasy przemarszu miasto sprzątnęło materiały budowlane, ławki, kosze na śmieci i stojaki na rowery, bo te mogą "stanowić potencjalne zagrożenia dla uczestniczących w obchodach Narodowego Święta Niepodległości". Polecenie to zostało wydane "w celu zapobieżenia zagrożeniu życia, zdrowia lub mienia, bezpieczeństwa państwa i utrzymania porządku publicznego". Za sprzątanie ulic po Marszu Niepodległości Warszawa zapłaciła blisko pół miliona złotych i domaga się od wojewody mazowieckiego zwrotu kosztów.

Zobacz wideo Incydent na Marszu Niepodległości. Mężczyźnie zniszczono transparent
Więcej o: