Na początku października ubiegłego roku członkowie Klubu "Gazety Polskiej" zniszczyli tablice projektu Karola Tchorka upamiętniające znajdujące się w Warszawie "miejsce uświęcone krwią Polaków poległych za wolność ojczyzny". Znajdują się na nich również informacje, ilu Polaków w danym miejscu zginęło oraz kto był sprawcą zbrodni. Grupa prawicowych działaczy postanowiła zasłonić na nich słowo "hitlerowcy", naklejając na nie plakietki ze słowem "Niemcy". W ten sposób zdewastowali ponad 100 ze 165 tablic.
Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki poinformował w środę 5 stycznia, że mokotowska policja umorzyła dochodzenie ws. zniszczenia tablic "ze względu na niewykrycie sprawców". "Dziś złożone zostało w tej sprawie zażalenie, w którym podkreślamy ponownie, że sprawcy są doskonale znani (warszawski klub 'Gazety Polskiej') i sami się do tego wielokrotnie przyznali (m.in. media społecznościowe, TV Republika, Wiadomości TVP)" - napisał na Facebooku. Jak dodał, "dalszy komentarz w tej sprawie zbędny".
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Michał Krasucki podkreśla, że sprawcy nigdy się nie ukrywali i ma rację. Przewodniczący warszawskiego Klubu "Gazety Polskiej" Adam Borowski o tej "akcji" opowiadał np. w rozmowie z Telewizją Republika. - Ten napis "hitlerowcy" powstał za czasów komunizmu. Aby nie drażnić towarzysza Ericha Honeckera, sprawców zbrodni zastąpiono słowem "hitlerowcy". A to nie hitlerowcy podpisali Pakt Ribbentrop-Mołotow, to nie hitlerowcy napadli na Polskę, tylko Niemcy. Jak wiemy z opowiadań naszych przodków, w czasie II wojny światowej nie używano sformułowania hitlerowcy, tylko Niemcy - stwierdził. Jak dodał, "akcja" ta został podjęta "w trosce o pamięć historyczną", a także, aby edukować młode pokolenie.
- Uznaliśmy, że to jest pierwszy krok, aby zacząć przywracać znaczenie słowom. Te tablice przekłamywały rzeczywistość. Niemcy w ten sposób chcą oddalić od siebie poczucie winy, zatrzeć obraz historyczny - powiedział Borowski.
Przypomnijmy, że kilka dni temu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wydał postanowienie o zastosowaniu aresztu tymczasowego na okres trzech miesięcy wobec osoby podejrzanej o wykonanie napisów na budynku kościoła św. Krzyża w Warszawie. Zdaniem sądu można zastosować areszt tymczasowy, bo podejrzanemu grozi surowa kara, zagrożona wyrokiem ośmiu lat więzienia.
Więcej o sprawie pisaliśmy w poniższym tekście: