Jak informuje TVN Warszawa, pracownik jednego z urzędów znajdujących się przy placu Bankowym (to m.in. urząd wojewódzki i urząd miasta) uskarżał się na bóle w klatce piersiowej i zasłabł. Potrzebna była pomoc, jednak nie było żadnej wolnej karetki. W tej sytuacji do pacjenta wysłano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Taką decyzję podjął dyspozytor medyczny, który, jak zakładam, prawdopodobnie nie miał dostępnej karetki, czyli naziemnego zespołu ratownictwa medycznego. Miejsce lądowania śmigłowca było najbliższe miejscu zdarzenia - przekazała cytowana przez Onet rzeczniczka LPR Justyna Sochacka. Lądowanie maszyny zabezpieczali strażacy, na miejsce przyjechał również nadzór ruchu komunikacji miejskiej.
TVN Warszawa podaje, że z powodu protestu ratowników medycznych w Warszawie i okolicach nie wyjechało 26 z 80 dostępnych karetek.
W poniedziałek rozpoczęły się rozmowy wiceministra zdrowia Waldemara Kraski z ratownikami warszawskiego Meditransu. - Jako Ministerstwo Zdrowia zobowiązaliśmy się przeznaczyć odpowiednie środki do zabezpieczenia tych postulatów, które są zawarte w porozumieniu. (...) Mamy niestety kilka miejsc w naszym kraju, gdzie karetki nie wyjeżdżają. To, co dzisiaj było przedmiotem naszych rozmów z ratownikami, którzy pracują w Warszawie, wynika z braku dialogu między pracodawcą a ratownikami - powiedział po spotkaniu wiceszef Ministerstwa Zdrowia.
W konferencji wziął udział także przedstawiciel ratowników Meditransu. - Problem stoi po stronie pracodawców, którzy nie podejmują dialogu pomimo wynegocjowanego porozumienia - powiedział. Jak poinformował, propozycja dyrekcji stacji była "niezgodna z zapisami porozumienia". - Z naszej strony to dążenie do eskalacji tego konfliktu, czego mamy przykład dzisiaj, gdy około połowa zespół na terenie Warszawy nie wyjeżdża - podkreślił.
Wcześniej ratownicy Meditransu wystosowali pismo do marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika z apelem o odwołanie dyrektora stacji. Waldemar Kraska na konferencji ocenił, że "to akt rozpaczy". - Oni chcą pracować, oni są gotowi nieść pomoc, ale potrzebują rozmowy i dialogu, a w tej chwili pan dyrektor przebywa na urlopie. Ta sytuacja nie jest komfortowa - powiedział.