Więcej o sprawie przeczytasz w artykule "Gazety Wyborczej" pt. "Ciaśniej już się nie da. Cztery metry od okien mieszkań wyrośnie w Warszawie 20-metrowy apartamentowiec", która jako pierwsza opisała problemy mieszkańców.
O planowanej inwestycji poinformowali za pośrednictwem Facebooka mieszkańcy 11-piętrowego bloku, który stoi na rogu ulic Dzielnej i Bellottiego. "Przedstawiam budynek, który ma stanąć pod moimi oknami. Tak, moje okna i balkon znajdują się w tej ciemnej szparce, którą widzicie. Szparka ma szerokość 3,60 m od ściany budynku. Jeśli dodamy szerokość balkonu, oznacza to, że z balkonu będę klepać ręką w beton o wysokości 12 pięter. W kolorze czarnym, bo taką ma fantazję architekt firmy Tynkbud-1" - napisała jedna z mieszkanek, dołączając wizualizację.
Jak to w ogóle możliwe? "Mój budynek został błędnie naniesiony na mapę zagospodarowania przestrzeni. Na tej mapie widnieje jako część pierzei, którą ma tworzyć z nowym budynkiem. Nikogo w urzędzie miasta jak na razie nie zainteresowało, że stan realny jest taki, że na ścianie, do której dosuwają nam nowy blok, mamy okna i balkony. Nikt nie naniósł poprawek ani nawet się nie pofatygował, żeby sprawdzić, jaki jest realny stan! Mało tego, pani z urzędu zaproponowała, żebyśmy sobie pierzeję dobudowali" - tłumaczy mieszkanka bloku i, jak dodaje, już nie prosi, a błaga "o pomoc w zastopowaniu tego architektonicznego skandalicznego bezprawia".
Katarzyna Wojdyga, inna mieszkanka bloku, w rozmowie z tvnwarszawa.pl wyjaśniła, że wizualizacja powstała na podstawie wniosku o pozwolenie na budowę, który został złożony w miejskim Biurze Architektury i Planowania Przestrzennego. - Mieszkańcy są zdruzgotani perspektywą ślepej ściany przed oknami, ograniczeniem dostępu światła, zaburzeniem ładu przestrzennego, a także budową i wierceniami w tak bliskiej odległości od ich budynku, w obawie przed naruszeniem jego konstrukcji - powiedziała.
Portal podkreśla, że starania o pozwolenie na budowę w tym miejscu trwają od lat. Urzędnicy z Warszawy najpierw wydali zgodę, a następnie dwukrotnie odmówili inwestorowi. Decyzje zostały uchylone przez wojewodę mazowieckiego.
Z kolei Danuta Gugała z firmy Tynkbud-1 przekazała warszawskiej "Gazecie Wyborczej", która jako pierwsza pisała o sprawie pod koniec sierpnia, że "z przeprowadzonej i dołączonej do wniosku o pozwolenie na budowę szczegółowej analizy wynika, iż planowany budynek "spełnia warunki naturalnego oświetlenia i przesłaniania zgodnie z warunkami technicznymi". Jak dodała, informacja o czterech metrach odległości od bloku jest nieprecyzyjna. Nie powiedziała jednak, ile ma ona wynosić w rzeczywistości.
Więcej o sprawie przeczytasz w artykule "Gazety Wyborczej" pt. "Ciaśniej już się nie da. Cztery metry od okien mieszkań wyrośnie w Warszawie 20-metrowy apartamentowiec".