O zatrzymaniu Makarego Malakouskiego poinformowali działacze Domu Białoruskiego. Jak podał Aleś Zarembiuk, 27-letni obywatel Białorusi przebywał w Polsce od listopada 2020 roku na podstawie wizy humanitarnej, ukrywał się przed reżimem Łukaszenki.
"Pilne! Zatrzymany na wniosek Łukaszenki obywatel Białorusi. Wczoraj wieczorem przez funkcjonariuszy polskiej policji na wniosek łukaszenkowski w Piasecznie był zatrzymany Malakhouski [Malakouski - red.] Makary" - napisał Zarembiuk na Twitterze.
Działacz powiedział w rozmowie z PAP, że policja miała zjawić się w jego domu, jako dowód podając skargę sąsiadów na głośną muzykę. Malakouskiego wylegitymowano, a następnie zatrzymano. Zarembiuk jest przekonany, że nie ma "żadnego kryminalnego powodu, dla którego miałby być on zatrzymany".
RMF FM informuje, że policja nie chce podawać szczegółów sprawy i odsyła dziennikarzy do prokuratury. Ta z kolei nie odpowiada na próby kontaktu. "Nie wiadomo więc, pod jakimi zarzutami poszukiwany był obywatel Białorusi i jakie losy go czekają, czy ma być na przykład deportowany do kraju" - czytamy.
- My się bardzo boimy, by nie powstało wrażenie, że Białorusini, którzy uciekli do Polski, nie są już tutaj bezpieczni, a służby Łukaszenki potrafią dopaść wrogów nawet tutaj- komentuje Zarembiuk.
W sprawę włączył się warszawski poseł Michał Szczerba, który na prośbę Białoruskiego Domu pojechał na komendę w Piasecznie. "27-letni Makary był uczestnikiem protestu samochodowego w Mińsku, był wieziony w areszcie w Ariscina. Uciekł na Ukrainę, dostał polską wizę humanitarną i schronił się w Polsce. Reżim przez Interpol go ścigał. Wczoraj państwo polskie go skuło w kajdanki, noc spędził na komendzie" - napisał Szczerba.