Policjanci pojawili się na płycie warszawskiego lotniska wczesnym rankiem, tuż po godzienie 4. Po około 60 minutach oczekiwania na lotnisku wylądował samolot lecący z Turcji. To na jego pokładzie znajdował się wracający z wakacji 38-latek.
"Zaskoczenie 38-latka, który zapewne w żadnej mierze nie spodziewał się, że urlop w Turcji zakończy w policyjnej celi, było ogromne. Początkowo próbował nawet udawać, że nie ma pojęcia, z jakiego powodu interesują się nim policjanci" - przekazała nadkom. Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji VII w Warszawie.
Po błyskawicznym zatrzymaniu funkcjonariusze wyjaśnili 38-latkowi powód zatrzymania. Ze zgromadzonych dowodów wynika, że mężczyzna brał udział w szeregu kradzieży katalizatorów. Mężczyzna ma mieć na swoim koncie dziewięć takich przestępstw.
Według policji podejrzany w większości przypadków nie działał sam. "Zatrzymanie 38-latka jest ciągiem dalszym sprawy, która rozpoczęła się na Wawrze pod koniec lutego. Wtedy to tamtejsi patrolowcy niespełna dwie godziny po kradzieży zatrzymali 31-latka i 38-latka (chodzi o innego mężczyznę w tym samym wieku - red.). W samochodzie, którym jechali, znajdował się ostatni wycięty katalizator" - poinformowała nadkom. Węgrzyniak.
Funkcjonariusze ustalili, że mężczyźni dopuścili się wielu podobnych czynów na terenie całej Warszawy oraz pobliskich miejscowości. 31-latkowi postawiono dwa zarzuty, objęto go również policyjnym dozorem. Drugiemu z mężczyzn przedstawiono 10 zarzutów kradzieży katalizatorów. Sąd zastosował wobec niego tymczasowy areszt.
Policjanci prowadzili dalsze śledztwo. Na podstawie zgromadzonych informacji wytypowali kolejnego podejrzanego. Mężczyzna nie brał udziału w lutowej akcji, ale był zamieszany we wcześniejsze kradzieże. Pierwsza realna możliwość zatrzymania 38-latka pojawiła się na warszawskim lotnisku, tuż po jego powrocie z wakacji. Śledczy przedstawili mężczyźnie dziewięć zarzutów kradzieży. Grozi mu do 5 lat więzienia.