Oficer ABW potrącił protestujące kobiety. Prokuratura uznała, że to wykroczenie drogowe i umorzyła sprawę

Prokuratura umorzyła sprawę potrącenia dwóch uczestniczek Strajku Kobiet. Powód? Brak znamion czynu zabronionego, czyli brak podstaw do zarzutu narażenia człowieka na niebezpieczeństwo, utratę życia lub zdrowia.

Do potrącenia kobiet doszło 26 października ubiegłego roku, kiedy po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. zakazu aborcji w przypadkach poważnych wad rozwojowych płodu, na ulice wyszły tysiące ludzi, aby wyrazić sprzeciw wobec tej decyzji. Funkcjonariusz ABW poruszający się osobowym bmw potrącił uczestniczki protestu na skrzyżowaniu ulic Puławskiej i Goworka w Warszawie. Mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenie, jednak udało się go namierzyć dzięki protestującym, który zapisali numery rejestracyjne auta. Całe zdarzenie zostało również uwiecznione na nagraniu, na którym widać, jak funkcjonariusz zaczyna przyśpieszać, kiedy przed maską pojazdu pojawiają się protestujący. - Byłam blisko. Widziałam, jak kierowca, jeszcze stojąc, dodawał gwałtownie gazu, potem ruszył i celowo wjechał w stojący tłum - powiedziała wówczas w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" jeden ze kobiet, uczestniczących w proteście.

Zobacz wideo Opublikowano wyrok TK w sprawie aborcji. Polki i Polacy w wielu miastach wyszli na ulicę

Śledztwo zostało umorzone przez brak znamion czynu zabronionego 

Jak donosi "Gazeta Wyborcza" prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie potrącenia kobieta z powodu "braku znamion czynu zabronionego", czyli braku podstaw do zarzutu bezpośredniego narażenia człowieka na niebezpieczeństwo, utratę życia lub zdrowia oraz braku podstaw do zarzutu o spowodowanie wypadku drogowego. 

 

Prokuratura prowadziła postępowanie w sprawie narażenia dwóch kobiet na bezpośrednie niebezpieczeństwo, utratę życia albo ciężki uszczerbek na zdrowiu. Grozi za to do trzech lat więzienia. Umorzenie jest prawomocne, ponieważ żadna z potrąconych kobiet nie złożyła zażalenia.

Prokuratura uznała, że występek kierowcy jest wykroczeniem drogowym 

 "Zgodnie z ugruntowanym orzecznictwem Sądu Najwyższego, kierujący pojazdem mechanicznym, który naruszając zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, nie odpowiada na podstawie art. 160 § 1 k.k. Zachowanie kierującego pojazdem mechanicznym może być w takiej sytuacji rozpatrywane jedynie poprzez pryzmat przestępstw lub wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji" - przekazała "GW" prokuratorka Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie

I dodała, że "uzyskane w sprawie opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej jednoznacznie wskazują na odniesione przez pokrzywdzone obrażenia ciała, które skutkowały rozstrojem zdrowia trwającym poniżej 7 dni, co wyklucza możliwość przypisania kierującemu samochodem osobowym przestępstwa spowodowania wypadku drogowego (art. 177 § 1 k.k.)".

Materiały w tej sprawie trafiły do policji, która przeprowadzi postępowanie pod kątem wykroczenia drogowego.

Początkowo sprawę prowadziła Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów, a referentem była prokurator Alicja Gajewska, która - jak udało się ustalić "GW" - wydała postanowienie o przedstawieniu oficerowi ABW zarzutów karnych bezpośredniego narażenia człowieka na niebezpieczeństwo, utratę życia lub zdrowia. Sprawę jednak prokurator odebrano jeszcze przed ogłoszeniem postanowienia i przekazano do Prokuratury Okręgowej, która uznała, że funkcjonariusz odpowie za wykroczenie w ruchu drogowym. 

Więcej o: