"Chwalił się w social mediach jazdą 300 (!) km/h. W sobotę zebrał tego owoce: zabił pieszego poruszającego się o kulach" - napisali na Facebooku aktywiści stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. "Ile musiał jechać? Policja nie podała tej informacji, za to zaczęła od razu przerzucać winę na ofiarę, pisząc kłamstwa o przechodzeniu w niedozwolonym miejscu. Takie są efekty budowanej przez lata »kultury« za****lania po ulicach jako stylu życia" - dodali, wskazując, że "odpowiadają za to nie tylko patoinfluencerzy i wspierające ich organizacje i grupy, które należałoby potraktować jako przestępcze". "To przede wszystkim wina polskiej policji, która latami zajmowała się rozdawaniem odblasków pieszym, zamiast infiltrować znane wszystkim grupy FB poświęcone nocnym wyścigom po mieście i wyłapywać potencjalnych drogowych zabójców. Przecież sami chwalą się swoimi przestępstwami w sieci" - napisało MJN.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji uchylił się od odpowiedzi w kwestii tożsamości sprawcy. Stwierdził, że policja nie wypowiada się "co do udziału osób wskazanych z imienia i nazwiska".
Internauci podejrzewali również, że prędkość kierowcy mogła mieć związek z urządzanymi nocą nielegalnymi ulicznymi wyścigami. Policja zaprzeczyła tym doniesieniom.
Do wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę, około godz. 00:30, na ulicy Marszałkowskiej na wysokości ulicy Złotej. - Doszło do śmiertelnego potrącenia osoby pieszej, przechodzącej przez jezdnię w miejscu niedozwolonym. Kierowca pojazdu marki Porsche był trzeźwy - przekazała w rozmowie z TVN Warszawa Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji.
Jak dodała funkcjonariuszka, pieszy miał około 50 lat. Warszawska "Gazeta Wyborcza" informuje, że mężczyzna zmarł na miejscu. Policja na razie nie podaje z jaką prędkością jechał. Auto ma rozbitą szybę oraz przednią część dachu.
Na miejsce przyjechała policja, pogotowie oraz straż pożarna i prokurator.
"Wyborcza" przypomina, że w okolicy miejsca, w którym doszło do wypadku, ratusz planuje wytyczenie naziemnego przejścia dla pieszych, jednak inwestycja jest od lat przekładana.