"Tęcza wraca na plac Zbawiciela", "Tęskniliście?" - to niektóre z komentarzy, które w poniedziałek pojawiły się w mediach społecznościowych. Dołączano do nich zdjęcia, na których widać szkielet budowanej dopiero konstrukcji, która przypomina tę rozmontowaną po raz ostatni w 2015 roku. Niektórzy zaczęli się niepokoić, że tęcza, która powstaje na placu Zbawiciela, znów zostanie spalona, inni - cieszyć, że być może władze Warszawy postanowiły w ten sposób wstawić się za społecznością LGBT.
Konstrukcja zaczęła być natychmiast komentowana. Prawicowy portal wpolityce.pl zamieścił wpis o "niepokojących zdjęciach internautów", z których wynika, że na rondzie pojawił się szkielet nowej instalacji. "A co niepokojącego może być w tęczy?" - można było przeczytać w komentarzach. "Podobno tęcza przeszła upgrade i będzie strzelać laserem w polskie rodziny" - ironizował w odpowiedzi trójmiejski reporter Radia Zet, Maciej Bąk.
Wątpliwości rozwiała Karolina Gałecka, była rzeczniczka ratusza i zastępczyni dyrektora Zarządu Dróg Miejskich. "Powstająca na pl. Zbawiciela tęcza to element scenografii filmowej. Zarząd Dróg Miejskich wydał zgodę na zajęcie pasa drogowego - po zakończeniu zdjęć tęcza zostanie rozebrana" - napisała.
Jak nieoficjalnie ustaliła "Wyborcza Warszawa", tęcza ma być elementem scenografii komedii romantycznej "Kryptonim Polska". Film będzie opowiadać o uczuciu, które "rodzi się między białostockim narodowcem (w tej roli Maciej Musiał) a wojującą feministką (Magdalena Maścianica)". W drugoplanowych rolach wystąpią Borys Szyc, Antoni Królikowski oraz Piotr Cyrwus.
Tęczę po raz pierwszy zamontowano na placu Zbawiciela w 2012 roku - konstrukcja gdańskiej artystki Julity Wójcik została tam wówczas zamontowana z inicjatywy Instytutu Adama Mickiewicza, a wcześniej ustawiono ją m.in. pod siedzibą Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Od tego czasu tęcza była siedmiokrotnie podpalana - stało się tak m.in. rok później, podczas Marszu Niepodległości.