Front burzowy, który dotarł w czwartek nad Warszawę, wywołał niezwykłe zjawisko pogodowe. Mieszkańcy stolicy za pomocą mediów społecznościowych próbowali dowiedzieć się, czym są "bąbelkowe chmury". Podpowiadamy - to mammatusy.
Pierwsze burze pojawiły się z samego rana. Około 10 rano wyładowania zaczęły odsuwać się od stolicy, ale synoptycy zapowiedzieli, że jeszcze nie koniec nawałnic. Zagrożenie burzami jest nadal bardzo wysokie - RCB rozsyła mieszkańcom wschodniego pasma Polski, południa oraz centrum kraju alerty pogodowe.
Jednak to nie burze najbardziej przyciągnęły w czwartek uwagę mieszkańców stolicy i okolic. Nad Mazowszem ok. godziny 16 pojawiły się dziwne chmury, które przypominają bąbelki lub… wymiona. Chodzi o mammatusy, czyli chmury, których kształt część synoptyków porównuje z krowimi wymionami. Sama nazwa "mammatus" to po łacinie wymię lub pierś.
Wielu warszawiaków udokumentowało mammatusy na fotografiach, którymi podzielili się w mediach społecznościowych. Część osób po raz pierwszy spotkała się z tym zjawiskiem, dlatego zaczęły rodzić się pytania.
Wyjaśniamy więc, że zjawisko występuje przy różnych typach chmur. Pojawia się zazwyczaj u podstawy stratocumulusów i cumulonimbusów. Jak informują Łowcy Burz, mammatusom często towarzyszą gwałtowne burze, ale "ich pojawienie się może nastąpić również w czasie przechodzenia niezbyt silnych wyładowań".
Synoptycy IMGW ostrzegają, że późnym popołudniem i wieczorem burze na nowo pojawią się w Polsce. Ostrożni muszą być zwłaszcza mieszkańcy południowej, centralnej i wschodniej Polski. Wyładowaniom atmosferycznym może towarzyszyć silny wiatr, w porywach osiągający nawet 130 km/h oraz ulewy i opady gradu.