Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji przekazał w rozmowie z tvnwarszawa.pl, że policja otrzymała informację o tym, iż ktoś znajdujący się w zakładzie usługowym przy ul. Bora-Komorowskiego może potrzebować pomocy. Strażacy wyważyli drzwi do lokalu. W środku znajdował się mężczyzna, trzymający "niebezpieczne narzędzie".
Napastnik zaatakował policjantów, jeden z funkcjonariuszy oddał strzał. Policjantom nic się nie stało, mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do szpitala.
Z nieoficjalnych ustaleń Polsatnews.pl wynika, że wcześniej na terenie pralni został zabity nożem mężczyzna. Sprawca miał następnie zadać ciosy nożem samemu sobie i próbować poderżnąć sobie gardło. Miał też próbować zaatakować czterech policjantów, gdy ci znaleźli się na miejscu.
TVN24 podaje, że zabity mężczyzna to właściciel pralni, a zatrzymany jest jego synem. Polska Agencja Prasowa informuje nieoficjalnie, że między mężczyznami miało dojść do awantury.
W rozmowie z TVN24 swoją relację przedstawiła kobieta, która obserwowała akcję policji z pobliskiego przystanku. - Wybiegł policjant, za nim biegł ten nożownik, napastnik. Myśmy uciekli za budkę. Biegł za nim (policjantem - red.) z tym nożem, policjant zaczął strzelać. Było słychać porządnie, ale chyba w nogi strzelał. Policjant dobiegł tu, gdzie stali policjanci i strażacy, on z tym nożem cały czas za nim biegł. Panowie z tyłu zaskoczyli go i go złapali - powiedziała kobieta.
"Gazeta Wyborcza" podaje, że w wyniku całego zdarzenia jedna osoba zginęła, a jedna została ranna.
- Na miejscu są trzy karetki, policja, jest straż pożarna. Na chodniku wzdłuż ul. Umińskiego są plamy krwi, jakby ktoś ranny biegł, krwawiąc na chodnik. Jedna osoba nie żyje - relacjonował z miejsca zdarzenia fotoreporter "GW" Dariusz Borowicz.