Podczas Marszu Niepodległości w listopadzie ubiegłego roku w Warszawie na al. 3 Maja w okolicach Mostu Poniatowskiego doszło do podpalenia pracowni artystycznej Stefana Okołowicza, znawcy dzieł Stanisława "Witkacego" Witkiewicza. Jeden z uczestników marszu rzucił racę w kierunku mieszkania, na balkonie którego wywieszono tęczową flagę oraz baner Strajku Kobiet, jednak raca trafiła do lokalu znajdującego się dwa piętra niżej. Wybuchł pożar, który wkrótce ugasili strażacy. Prokuratura wszczęła śledztwo ws. "sprowadzenia zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach".
Podejrzany 36-latek został zatrzymany w Białymstoku i usłyszał zarzuty. Nie przyznał się do winy, ale złożył wyjaśnienia i przestawił "swoją wersję zdarzeń" - treść jego zeznań jest objęta tajemnicą śledztwa. - Usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu co najmniej kilkunastu osób, w postaci pożaru - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Aleksandra Skrzyniarz. Jak dodała, przedstawiony mu zarzut obejmuje także "uszkodzenie mienia należącego do pokrzywdzonych", a czyn został zakwalifikowany jako występek chuligański.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Piotr K. został oskarżony o spowodowanie pożaru, poprzez rzucenie racą w kierunku balkonu mieszkania.