Do napadu doszło w piątek 23 kwietnia w podwarszawskim Błoniu. Jak ustalili policjanci, jeden z zamaskowanych sprawców po wejściu do lokalu zagroził znajdującym się tam pracownicom trzymaną w ręku bronią, z której oddał strzał w sufit. W międzyczasie położył na biurku urządzenie, które wyglądem przypominało ładunek wybuchowy, a następnie zażądał wydania pieniędzy. W przeciwnym razie urządzenie miało eksplodować.
Zastraszone pracownice banku dały mężczyznom pieniądze, po czym napastnicy uciekli do zaparkowanego nieopodal samochodu. Sprawcy odjechali w kierunku Rokitna. Kiedy na jednej z ulic ucieczkę utrudnił im stojący wzdłuż ulicy samochód ciężarowy, mężczyźni zaczęli wymachiwać przedmiotem przypominającym broń, co miało oznaczać, że powinien jak najszybciej ułatwić im przejazd.
W tym samym czasie w banku pojawili się policjanci. Ze względu na zagrożenie z powodu urządzenia pozostawionego przez napastników, ewakuowali pracownice i osoby z okolicznych budynków. Łącznie było to 11 osób. Pirotechnicy ustalili, że urządzenie jest atrapą.
W kolejnych dniach, w toku prowadzonego pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Warszawie śledztwa, policjanci ustalili dane sprawców. Zatrzymali ojca i syna w wieku 55 i 23 lat, podejrzanych o napad na placówkę bankową. Obaj usłyszeli zarzuty za dokonanie w porozumieniu rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia i kradzieży pieniędzy.
Prokurator wystąpił z wnioskiem o ich tymczasowe aresztowanie, do którego sąd się przychylił. Może im grozić kara od 3 do 15 lat więzienia.