Ponad 1600 zakażonych koronawirusem w Warszawie. "Coraz młodsze osoby potrzebują opieki. Jesteśmy przerażeni"

- Na przestrzeni ostatnich tygodni łóżek brakuje i to nie tylko w Szpitalu Bielańskim, ale w całej Warszawie i na każde łóżko, które się zwalnia, czeka kolejny pacjent - poinformowała w rozmowie z TVN24 dyrektorka Szpitala Bielańskiego. W piątek w samej Warszawie stwierdzono zakażenie u ponad 1600 osób. To niewiele mniej niż dzień wcześniej.
Zobacz wideo Konieczny o trzeciej fali wirusa: Sytuacja jest bardzo niestabilna

W piątek Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w ciągu ostatniej doby na terenie województwa mazowieckiego stwierdzono zakażenie koronawirusem u 4219 osób. W samej Warszawie wykryto 1647 przypadków zachorowań. To niewiele mniej niż w czwartek, kiedy resort podał najwyższą do tej pory liczbę zakażeń w stolicy - 1829.

Koronawirus w Polsce. Na Mazowszu już gorzej niż jesienią 

Z danych zbieranych i przetwarzanych przez Piotra Tarnowskiego wynika, że całe województwo mazowieckie, podobnie zresztą jak pomorskie, już pobiło swoje rekordy wskaźnika średniej zakażeń z siedmiu dni w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców. 

"Stan tych pacjentów potrafi się pogorszyć z minuty na minutę"

Sytuacja w warszawskich szpitalach nie jest optymistyczna. - Prawda jest taka, że na przestrzeni ostatnich tygodni łóżek brakuje i to nie tylko w Szpitalu Bielańskim, ale w całej Warszawie i na każde łóżko, które się zwalnia, czeka kolejny pacjent. Tak ta machina miele. Mamy duże doświadczenie, dlatego od początku pandemii w Szpitalu Bielańskim hospitalizowaliśmy ponad 1300 pacjentów z covidem, mimo że nie jesteśmy szpitalem covidowym - powiedziała w rozmowie z TVN24 Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektorka Szpitala Bielańskiego. Jak podkreśliła, COVID-19 jest chorobą nieprzewidywalną i nie do końca rozpoznaną. - Stan tych pacjentów potrafi się pogorszyć z minuty na minutę - dodała.

Iwona Sołtys, rzeczniczka Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA, na antenie TVN24 poinformowała, że w placówce przebywa 396 pacjentów, a do aparatów do intensywnej terapii podłączonych jest 10 z nich. - Coraz młodsze osoby potrzebują tej opieki. Jesteśmy przerażeni. Lekarze opowiadają nam historie o tym, gdy 33-letnia pacjentka ma 8-letniego synka i leży podpięta pod [aparat - przyp. red.] ECMO... Jest to widok piorunujący, to są ogromne emocje i smutek, że nie zawsze da się pomóc - powiedziała.

Więcej o: