W środę 10 marca około godz. 20 do pubu PiwPaw przy ulicy Żurawiej w Warszawie weszła policja. Do podobnej interwencji doszło już tydzień temu, kiedy w lokalu przebywało wielu gości mimo obostrzeń sanitarnych. Jak pisze warszawa.wyborcza.pl, "choć tydzień wcześniej mundurowi zarekwirowali cały alkohol z lokalu, tego wieczoru w pubie znów sprzedawano piwo". Od początku rok w PiwPaw miało miejsce kilkanaście interwencji policji.
- W trakcie interwencji związanej z podejrzeniem sprzedaży alkoholu bez wymaganej koncesji jeden z policjantów został zaatakowany gazem przez właściciela lokalu - przekazał stołecznej "Gazecie Wyborczej" Robert Szumiata z komendy rejonowej policji w Śródmieściu. - W trakcie przeszukania policjanci zabezpieczyli 122 beczki oraz 93 butelki alkoholu - dodał rzecznik.
Na profilu pubu na Facebooku opublikowano film ze środowej interwencji policji. Na nagraniu widać, jak pracownicy krzyczą na policjantów, żeby nie zatrzymywali właściciela. Funkcjonariusze rzekomo mieli nie życzyć sobie nagrywania ich podczas wykonywania czynności i świecili w oczy latarką jednej z kobiet. Świadkowie uzasadniali, że mają prawo nagrywać czynności służbowe i twierdzili, że część funkcjonariuszy się nie wylegitymowało.
Co wy mu robicie? On chce tylko pracować!
- krzyczy jedna z kobiet, kiedy policjanci powalili właściciela na ziemię. Na filmie policjanci skuwają przedsiębiorcę i wyprowadzają go z lokalu. Właściciel pubu przebywa obecnie w izbie zatrzymań, gdzie czeka na decyzję prokuratury w sprawie zarzutów.