W czwartek wieczorem pod warszawski pub PiwPaw na ul. Parkingowej podjechało aż dziesięć radiowozów policji. Funkcjonariusze są na zewnątrz i w środku. W pubie przebywa dużo osób, gdyż jest on normalnie otwarty, mimo obowiązujących obostrzeń. Słychać głośną muzykę. Pub wrzucił na swoją stronę facebookową filmik z interwencji funkcjonariuszy i urzędników, jednak po pewnym czasie został on usunięty.
Na filmie widać funkcjonariuszy, którzy m.in. spisują gości lokalu.
Nadkomisarz Jarosław Florczak z Komendy Stołecznej Policji potwierdził Gazeta.pl, że na miejscu interweniują Krajowa Administracja Skarbowa i sanepid, a policjanci im asystują. Dodał też, że to nie pierwszy raz, kiedy w tym lokalu trwa interwencja.
Bezprawnie zamknięci, bezprawnie traktowani
- relacjonował na bieżąco pub PiwPaw na swoim Facebooku.
W obecnej sytuacji epidemiologicznej lokale gastronomiczne wciąż powinny być zamknięte. Zgodnie z reżimem sanitarnym mogą jedynie wydawać posiłki na wynos. PiwPaw z kolei otwarcie reklamował swoje imprezy w czynnym dla klientów lokalu.
Najbliższy weekend. Jedyna taka impreza. Jedyne takie miejsce. Basen Piwny. Serdecznie zachęcamy do przebieranek. Każdy zombiak otrzyma 5 zł zniżki na dowolny środek odnowy biologicznej. A poza tym będziemy mieć świetne zdjęcia z Jaskiniowcami, którzy na pewno się licznie stawią. Jak co dzień...
- pisali niedawno na Facebooku.
Pod koniec stycznia publikowaliśmy wywiad z właścicielem pubu. Zapytany, czy nie bał się potencjalnie wysokich mandatów za otwarcie lokalu w czasie obostrzeń, odpowiedział:
Na koncie mam minus 1,5 mln zł, więc równie dobrze mogę mieć minus 3 mln zł albo minus 30 mln zł. Przecież i tak w obecnych warunkach tego 1,5 mln zł nie zarobię i nie spłacę. Zresztą, nawet gdybym jakimś cudem te pieniądze zarobił, to nie wiem, dlaczego miałbym je płacić, bo nie czuję się nikomu nic winien. Dlatego mogą mi dowalić jeszcze milion albo i 2 mln kar, grzywny czy podatków. Albo zrobić paluszkiem "Nu! Nu! Nu!". To nie ma dla mnie żadnego znaczenia.