Operatorom miejskiego monitoringu w Wyszkowie w mazowieckim ukazał się niecodzienny widok. Kierowca jeździł po zamarzniętym Bugu, kręcąc na nim kółka autem. Obok bawiła się grupka dzieci. Nikomu nic się nie stało, choć przecież znamy też podobne historie, które zakończyły się tragicznie. Samochód mógł się zsunąć w kierunku bawiących się dzieci lub mógł pod nim załamać się lód.
Po przyjeździe na miejsce zdarzenia nieodpowiedzialnego kierowcy już tam nie było, jednak policji udało się go wkrótce odnaleźć. Mimo że funkcjonariusze początkowo rozważali ukaranie mężczyzny na podstawie przepisów kodeksu karnego - za złamanie artykułu o narażaniu innych osób na niebezpieczeństwo utraty życia czy ciężki uszczerbek na zdrowiu groziłaby mu kara nawet do trzech lat więzienia - ostatecznie zdecydowano jedynie o mandacie. I to nawet nie najwyższym możliwym, bo za tego typu wykroczenie przewidziana jest kara do 500 zł. Tymczasem policja nałożyła na kierowcę zaledwie 200 zł.
- Szereg czynności dowodowych, które zostały przeprowadzone w ustaleniu z prokuratorem, pozwoliło podjąć decyzję o ukaraniu kierowcy. Czyn został zakwalifikowany jako wykroczenie i stworzenie zagrożenia w ruchu lądowym poza drogą publiczną - tłumaczył w rozmowie z TVN Warszawa rzecznik prasowy policji w Wyszkowie Damian Wroczyński.
Policja przestrzega jednak przed powielaniem tego typu pomysłów. "Wchodzenie na zamarznięte zbiorniki wodne, a tym bardziej jazda samochodem po zamarzniętej rzece zawsze jest wysoce ryzykowna. Mimo że lód w wielu miejscach wydaje się być gruby, to już kilka metrów dalej może być cienki. Lód ulega ciągłym zmianom i nigdy nie ma tej samej grubości na całym zbiorniku, a szczególnie na rzece. Jedyny bezpieczny lód jest na lodowisku i taką informację powinniśmy przekazać zwłaszcza dzieciom" - możemy przeczytać na stronie Policji Mazowieckiej.