Polska turystka wróciła z wakacji na Malediwach z nielegalnymi pamiątkami, przywiozła ponad dwa kilogramy, 56 sztuk muszli przydaczni, czyli małży z Oceanu Indyjskiego. Tym samym kobieta złamała prawo, grozi jej kara pozbawienia wolności.
Funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej znaleźli w bagażu turystki 56 muszli przydaczni. Okazy zostały zatrzymane, bo kobieta nie miała odpowiedniego zezwolenia - wynika z informacji tvn24.pl. Jest to przestępstwem i podlega karze. Kobieta przyznała, że zebrała muszle w morzu i na plaży na Malediwach.
Turyści powinni pamiętać, że wszystkie niezbędne informacje dotyczące między innymi wywozu dóbr z różnych krajów można sprawdzić na stronie internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W zakładce Malediwy widnieje informacja, że zabroniony jest wywóz skorup żółwi i koralowców, a muszle można kupować tylko oficjalnie w sklepach - wtedy kraj może kontrolować ich ilość - nie wolno natomiast wynosić ich z plaży.
Zachowanie turystów wynika często z braku odpowiedniej wiedzy, przepisy, które mają chronić ekosystem, biorą oni za wymysły urzędników, co w konsekwencji prowadzi do ich częstego łamania.
Muszle czy też fragmenty rafy koralowej, które można znaleźć na plaży to ważne elementy dla wielu morskich organizmów. Gdyby nagle wszyscy turyści zaczęli je wywozić, mogliby doprowadzić do poważnego naruszenia ekosystemu.
Turystka z Warszawy wywiozła muszle przydaczni, rodzaju małży, które również są objęte ochroną na mocy Konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem, zwaną konwencją waszyngtońską CITES. Wywożąc je bez odpowiednia pozwolenia, kobieta złamała prawo, za co grozi jej kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do nawet 5 lat.