Bartosz Dominiak i Klaudiusz Ostrowski, zastępcy burmistrza dzielnicy Ursynów rozsypywali przed budynkiem urzędu fusy po kawie. Nie chodziło o pozbycie się śmieci, a znalezienie lepszego sposobu na radzenie sobie ze śliskimi chodnikami w czasie zimy. Kawowe fusy mogą być alternatywą dla piasku i soli - jednak na razie tylko testują takie rozwiązanie, bo może mieć ono swoje wady.
"W poniedziałek zaczęliśmy zbieranie fusów kawowych z urzędowych ekspresów, aby wykorzystać je do posypywania chodnika wzdłuż budynku ratusza. Naszym celem jest przede wszystkim zebranie na przyszłość doświadczeń oraz opinii mieszkanek i mieszkańców" - napisał Dominiak. Jak wyjaśnił, urzędnicy szukają "innowacyjnych i ekologicznych rozwiązań, które można wdrożyć w naszej dzielnicy".
Inspirowali się próbami używania fusów do posypywania chodników we Lwowie i Krakowie. Teoretycznie ma to kilka zalet: pozwala na wykorzystanie odpadów, a także może zastąpić sól, która jest szkodliwa dla środowiska, zagraża spacerującym psom, niszczy buty i opony.
Jednak po próbach takiego rozwiązania w Krakowie pojawił się wątpliwości i rozgorzała dyskusja w mediach społecznościowych, o czym pisze Green Projects - blog o ekologii.
Po pierwsze, duża ilość fusów mogłaby być problemem dla kanalizacji - spływające do niej fusy mogłyby zatykać rury. Do tego nie wiadomo, jak wpłynęłyby na miejską zieleń. Kolejnym problemem są kwestie prawne.
Szereg argumentów przeciwko wykorzystaniu fusów zebrał autor bloga eko-logicznie.com Przemek Poszwa. To - pisze autor - "przestroga dla wdrażania rozwiązań na szerszą skalę bez zbadania problemu". Wg przytoczonych przez niego badań dodanie fusów z kawy do gleby może ograniczać wzrost roślin, szkodzić dżdżownicom i grzybom. Wpływają także na wodę i mogą zaburzać ekosystemy wodne.
Jednak na razie w Warszawie i Krakowie wysypano tylko wiaderka fusów w ramach eksperymentów. Nawet jeśli nie będzie to rozwiązanie nadające się do wykorzystania przez służby miejskie, może okazać się alternatywą dla soli i piasku na mniejszą skalę, na własnym podwórku.
Taki pomysł jest i bywał testowany nie tylko w Polsce i Ukrainie. Taki eksperyment prowadzą w tym roku na kilku ulicach władze Wilna.